Krawędź wieczności. Ken FollettЧитать онлайн книгу.
przyjaciółmi od zawsze.
Dimka wiedział, że do aresztu można trafić nawet za to, że myśli się tak jak Tania – była to jedna z ciemnych stron Związku Radzieckiego.
– Uspokój się, mamo, wydobędę ją stamtąd – obiecał. Miał nadzieję, że zdoła sprostać temu zapewnieniu. – Wiesz, co się stało?
– Było jakieś spotkanie poetyckie, doszło do zamieszek!
– Na pewno poszła na plac Majakowskiego. Jeśli tylko tyle… – Nie wiedział o wszystkich poczynaniach siostry, ale podejrzewał ją o coś więcej niż uczestnictwo w spotkaniu poetów.
– Dimka, musisz coś zrobić! Zanim tamci…
– Wiem. – Matka chciała powiedzieć: Zanim zaczną ją przesłuchiwać. Dimka poczuł dreszcz strachu, jakby przesunął się nad nim groźny cień. Perspektywa przesłuchań w okrytych najgorszą sławą kazamatach siedziby KGB napawała trwogą każdego radzieckiego obywatela.
W pierwszej chwili pomyślał, że powinien zatelefonować, doszedł jednak do wniosku, że to nie wystarczy. Musi udać się tam osobiście. Zawahał się: gdyby ktoś dowiedział się, że poszedł na Łubiankę po to, by wydostać siostrę, mogłoby to zagrozić jego karierze. Ale rozterka trwała tylko chwilę. Tania miała pierwszeństwo przed nim, Chruszczowem i całym Związkiem Radzieckim.
– Idę tam, mamo – oznajmił. – Zadzwoń do wujka Wołodii i opowiedz mu o wszystkim.
– O tak, to dobry pomysł! Mój brat będzie wiedział, co zrobić.
Dimka odłożył słuchawkę.
– Dzwoń na Łubiankę – polecił Wierze. – Powiedz im, że telefonujesz z biura pierwszego sekretarza, który dowiedział się o aresztowaniu czołowej dziennikarki Tani Dworkinej i jest zaniepokojony. Dodaj, że w drodze do nich jest asystent towarzysza Chruszczowa, chce zadać im parę pytań i do chwili jego przybycia mają się wstrzymać od wszelkich działań.
Sekretarka notowała.
– Czy wezwać samochód?
Łubianka znajdowała się niespełna dwa kilometry od kompleksu kremlowskiego.
– Na dole mam motocykl, tak będzie szybciej. – Dimka był szczęśliwym posiadaczem woschoda 175 z pięciobiegową skrzynią biegów i dwiema rurami wydechowymi.
Przewidział, co paradoksalne, że siostra wpadnie w kłopoty, ponieważ przestała mu o wszystkim mówić. Zwykle nie mieli przed sobą żadnych sekretów. Dzielili się sprawami, o których nie mówili nikomu więcej. Kiedy nie było matki, Tania chodziła po mieszkaniu nago, na przykład gdy potrzebowała wyjąć z szafy czystą bieliznę, a Dimka sikał w łazience, nie zamykając drzwi. Koledzy Dimki pokpiwali czasem, że łączący ich związek ma charakter erotyczny, lecz w gruncie rzeczy było odwrotnie: mogli być ze sobą tak blisko właśnie dlatego, że traktowali się aseksualnie.
Jednak w ciągu minionego roku zorientował się, że siostra coś przed nim ukrywa. Nie wiedział, co to jest, ale mógł się domyślić. Nie chodziło o chłopaka, tego był pewny: zwierzali się sobie ze swojego życia emocjonalnego, dzielili się spostrzeżeniami i odczuciami. Prawie na pewno w grę wchodziła polityka. Jedynym powodem, dla którego Tania coś przed nim zatajała, była troska o brata.
Podjechał pod tchnący grozą budynek, pałac z żółtej cegły wzniesiony przed rewolucją, który stanowił wówczas siedzibę towarzystwa ubezpieczeniowego. Na samą myśl o tym, że siostra jest w nim więziona, zrobiło mu się słabo. Przez chwilę bał się, że zwymiotuje.
Postawił motocykl na wprost głównego wejścia, zebrał się w sobie i wszedł do środka.
Był tam już szef Tani, redaktor Danił Antonow, spierał się o coś z kagiebistą w holu. Antonow był niewysoki i drobnej budowy, Dimka uważał go za niegroźnego, teraz jednak emanowały z niego pewność siebie i zdecydowanie.
– Chcę się zobaczyć z Tanią Dworkiną, teraz, w tej chwili – oświadczył.
Wyraz twarzy funkcjonariusza KGB przywodził na myśl upartego muła.
– To niemożliwe.
Do rozmowy wtrącił się Dimka:
– Jestem z biura pierwszego sekretarza.
Na kagiebiście nie zrobiło to wrażenia.
– I co tam porabiasz, synku? Pewnie parzysz herbatkę. Jak się nazywasz?
Pytanie miało zastraszyć rozmówcę; ludzie bali się podawać nazwisko funkcjonariuszom bezpieki.
– Dmitrij Dworkin. Mam wam przekazać, że towarzysz Chruszczow osobiście interesuje się tą sprawą.
– Spieprzaj, Dworkin – odrzekł kagiebista. – Towarzysz Chruszczow nic o tej sprawie nie wie. Przychodzisz, żeby wyciągnąć siostrę z kłopotów.
Pewność siebie i opryskliwość mężczyzny zaskoczyły Dimkę. Podejrzewał, że wielu takich, którzy usiłowali wydobyć z Łubianki krewnych bądź przyjaciół, powoływało się na osobiste powiązania z wpływowymi ludźmi. On jednak ponowił atak.
– Jak wasze nazwisko?
– Jestem kapitan Mec.
– Jakie zarzuty stawiacie Tani Dworkinie?
– Napaść na oficera.
– Czyżby dziewczyna poturbowała draba w skórzanej kurtce? – rzucił drwiąco Dimka. – Najpierw musiałaby odebrać mu broń. Dajcie spokój, Mec, nie bądźcie durniem.
– Brała udział w wywrotowym zgromadzeniu, rozprowadzano antysowieckie pisma. – Mec podał Dimce pognieciony arkusz papieru. – Uczestnicy okazali niesubordynację.
Dimka spojrzał na kartkę. W nagłówku widniała nazwa „Niezgoda”. Słyszał o tym nielegalnym biuletynie. To było jasne, że Tania mogła mieć z nim coś wspólnego. Numer poświęcony był śpiewakowi operowemu Ustinowi Bodianowi. Szokujące doniesienie o tym, że Bodian umiera na zapalenie płuc w syberyjskim obozie pracy, na chwilę odwróciło uwagę Dimki od aktualnych spraw. Raptem przypomniał sobie, że Tania właśnie wróciła z Syberii, i już wiedział, że to ona jest autorką artykułu. Ta sprawa mogła się dla niej skończyć naprawdę źle.
– Sugerujecie, że Tania miała w posiadaniu ten papier? – dociekał. Mec się zawahał, więc Dimka dodał szybko: – Sądzę, że nie.
– Nie powinna tam przebywać – upierał się mężczyzna.
– Jest reporterką, durniu – wtrącił się Danił. – Obserwowała zdarzenie tak samo jak wasi funkcjonariusze.
– Ona nie jest funkcjonariuszką.
– Wszyscy reporterzy TASS współpracują z KGB, wiecie o tym.
– Nie możecie udowodnić, że była tam oficjalnie.
– Tak, mogę. Jestem redaktorem, to ja ją tam skierowałem.
Dimka wątpił, czy to prawda. Był wdzięczny Daniłowi, że nadstawia karku w obronie Tani.
Mec tracił pewność siebie.
– Była w towarzystwie niejakiego Wasilija Jenkowa, który miał w kieszeni pięć egzemplarzy gazetki.
– Tania nie zna człowieka o takim nazwisku – zapewnił Dimka. To mogła być prawda, skoro on, jej brat bliźniak, z pewnością nigdy o nim nie słyszał. – Jeśli powstało zamieszanie, skąd możecie wiedzieć, z kim była?
– Muszę porozmawiać z przełożonymi – oznajmił Mec i odwrócił się.
– Tylko niech to nie trwa zbyt długo – warknął Dimka. – Bo z Kremla może się