Śreżoga. Katarzyna PuzyńskaЧитать онлайн книгу.
– Minęło sporo czasu, ale Julka nigdy tego do końca nie zaakceptowała. I to teraz jakoś wybuchło. Ja nigdy nie starałem się zastąpić jej ojca ani twierdzić, że nim jestem. No ale skojarzenia nasuwały się same. Ożeniłem się z jej matką. Zacząłem prowadzić firmę jej ojca. Nie wiem, może teraz zaczęło jej to przeszkadzać. To powodowało napięcie. Tak więc kiedy postanowiła się wyprowadzić, to jej na to pozwoliliśmy. Ma pani dzieci?
– Tak, syna.
– W jakim wieku?
– Równolatek Julii – przyznała Emilia.
– No właśnie. To pewnie pani wie, jak trudne potrafią być nastolatki. Nawet nie przyszło mi do głowy, żeby się z Julią spierać. I tak by odeszła. Czasem lepiej odpuścić i zachować twarz. – Jakub Dąbrowski zaśmiał się smętnie. – Tak jest lepiej. I dać trochę wolności. A czekać w gotowości, gdy potrzebna będzie pomoc.
Strzałkowska mimowolnie skinęła głową. Sporo problemów przeżyła z Łukaszem, ale tłumaczyła to sobie tym, że syn nie miał łatwo. Powiedzieć, że całe ich życie było skomplikowane, to chyba za mało. I to była jej wina. Potrafiła zapomnieć o wyrzutach sumienia, ale one wracały.
Najpierw wychowywała syna sama. Nie powiedziała Danielowi, że zaszła w ciążę. Kończyli wtedy szkołę policyjną. On wrócił do Brodnicy, ona żyła w Warszawie. Chyba za bardzo bała się odrzucenia, żeby sprostać sytuacji.
Potem swoje postępowanie uznała za błąd i przyjechała do Lipowa, żeby wszystko naprawić. Chciała, żeby ojciec i syn się poznali. Tak to sobie tłumaczyła. Ale miłość chyba nigdy nie wygasła. Może nie powinna była wracać, bo Daniel związany był z Weroniką, a Emilia wchodziła z butami pomiędzy nich. Na tę myśl cały dobry nastrój prysł.
– Nasz dom stał przed nią otworem – szepnęła Zofia Dąbrowska. – Julia mogła wrócić, kiedy chciała.
– Ale nie chciała – powiedziała Emilia.
Zabrzmiało to ostrzej, niż planowała. Chyba powinna była ugryźć się w język. Nie mogła pozwolić, żeby własne wahania nastroju wpływały na jej pracę.
Zofia Dąbrowska znów zapłakała.
– No cóż, faktycznie Julka mało się z nami kontaktowała – przyznał Jakub Dąbrowski. – Chyba odnalazła się w pracy u tego Oliwiera. Robili jakiś serial czy może program telewizyjny. Fotografowali Julkę do jakichś reklam. Miała sporo zajęć. Młodym inaczej czas płynie niż starszym.
Emilia ledwie się powstrzymała, by nie przewrócić oczami. Jakub był młodszy od niej, a kreował się na starego mężczyznę. Momentami wydawało się to sztuczne. Nawet jeżeli robił to dla żony.
– Julia była też hostessą na targach budowlanych w Bydgoszczy – powiedziała policjantka, czekając na jego reakcję. Była ciekawa, jak odebrał fakt, że pasierbica pracowała u konkurencji.
– Faktycznie – bąknął tylko Dąbrowski.
Nie wyglądało na to, żeby zamierzał kontynuować temat. Trudno było stwierdzić, jaki jest jego stosunek do tego faktu.
– Nie przeszkadzało to panu? – zapytała więc wprost.
– Trochę. Ale chyba nie w takim kontekście, o jakim pani myśli. Wydaje mi się, że to nie jest zajęcie dla porządnej młodej dziewczyny – powiedział Jakub Dąbrowski. Znów tonem wiekowej osoby. – Chodzenie w minispódniczkach i kręcenie tyłkiem przed klientami. No ale nie mogliśmy nic zrobić. Oliwier Pietrzak też nie wzbudza mojego zaufania. Znam go jeszcze ze szkoły. Potem nasze drogi też się kilka razy krzyżowały. Zawsze był specyficzny.
Emilia pomyślała o wysokim mężczyźnie z ogoloną na łyso głową i brwiami, który towarzyszył Kalinie Pietrzak i jej matce w Starych Świątkach. Nie wyrobiła sobie jeszcze opinii na jego temat. Będzie musiała z nim porozmawiać. Tak jak z Kaliną. Zjawa mógł sobie mówić, co chce. Ona nie zamierzała porzucać tej sprawy bez sprawdzenia chociaż kilku tropów.
– Dlaczego specyficzny? – zapytała.
– Powiedzmy, że on zadaje się z nieodpowiednimi osobami.
– To znaczy? – nie ustępowała.
– Na przykład z Franciszkiem Sadowskim – odpowiedział Jakub Dąbrowski.
Niechęć w jego głosie była wyraźnie słyszalna. Być może znał historię swojego pracownika. Skoro Paweł Krupa otworzył się przed nią, być może zrobił to też przed swoim pracodawcą.
– Pańskim zdaniem Sadowski mógł mieć jakiś związek ze śmiercią Julii? – zapytała oględnie.
– Sadowski, Pietrzakowie… to wszystko jedna hołota – mruknął Jakub Dąbrowski. – Wcale bym się nie zdziwił.
Zapadło milczenie. Emilia sięgnęła po filiżankę. Zupełnie o niej zapomniała i napój prawie całkowicie wystygł. Doszła do wniosku, że nadszedł moment, kiedy musi zapytać ich o alibi. To zapewne ich zdenerwuje. Rodzice nigdy nie przyjmowali ze spokojem takich pytań. Nawet jeżeli byli niewinni.
Odstawiła filiżankę na stolik.
– A gdzie państwo byli szóstego lutego bieżącego roku?
– Tu w domu – odparła z nieoczekiwanym spokojem Zofia Dąbrowska. – Ja… Musi pani wiedzieć, że my zupełnie nie pomyśleliśmy, że zamordowana dziewczyna to może być Julka. Zanim pokazali rekonstrukcję twarzy, mówili w mediach, że zamordowana ma rude włosy. A nasza Julka była blondynką. Nawet to. Nie wiem… Musiała się niedawno przefarbować… I mówili, że była ubrana w jakiś płaszcz… Julka takich rzeczy nie nosiła. Raczej krótkie kurteczki. Płaszcz nie był w jej stylu. Sama niech pani spojrzy.
Zofia sięgnęła po telefon i otworzyła galerię zdjęć. Pokazała Strzałkowskiej fotografię uśmiechniętej blondynki w puchowej kurteczce z cekinami, dopasowanych dżinsach i białych adidasach. W chwili śmierci ofiara miała na sobie ciemnozieloną spódnicę do kolan, obcisły żółty golf, brązowy skórzany płaszcz z futrzanym kołnierzem. W pobliżu leżał czarny beret i przeciwsłoneczne okulary muchy. Musiały spaść podczas ataku. Była tam też torebka w kształcie podkowy. Do tego kozaki i długie rękawiczki, które sprawca pewnie ściągnął dziewczynie, zanim zajął się usuwaniem jej dłoni i stóp. Chyba że sama zdjęła je wcześniej. Choć w zimową porę trudno było sobie wyobrazić, dlaczego miałaby to robić.
W każdym razie styl ubrania drastycznie się różnił od tego, co pokazywała Emilii Zofia Dąbrowska. Julka najwyraźniej lubiła błysk i szelest. W ostatnich chwilach życia nie dość, że zmieniła kolor włosów, to ubrała się zupełnie inaczej niż zawsze.
– No i mąż nie wspomniał jeszcze o tym, że Julka była aktywna na Facebooku. Dlatego zupełnie nie obawialiśmy się, że coś mogło się stać.
Jakub Dąbrowski skinął głową.
– No właśnie.
– Była aktywna na Facebooku? Po szóstym lutego? – upewniła się policjantka, podkreślając znów datę śmierci Julii Szymańskiej. To była zupełnie nowa informacja.
Zofia Dąbrowska znów odblokowała ekran swojego telefonu.
– No niech pani sama zobaczy.
ROZDZIAŁ 18
Zagajnik przy ulicy Beskidzkiej.
Środa, 14 lutego 2018. Godzina 12.10.
Franciszek Sadowski
Franciszek Sadowski nienawidził, kiedy jego podopieczni się kłócili. Irytowało go to, wręcz wprawiało w furię. Dlatego wziął siekierę z zakładu i ruszył trochę się wyżyć. Policja zabrała tamtą, która zawsze leżała w zagajniku, więc nie było innego wyjścia.
Ekipa