Эротические рассказы

Afekt. Remigiusz MrózЧитать онлайн книгу.

Afekt - Remigiusz Mróz


Скачать книгу
kawałku.

      „Kojarzysz Kazimierza Halskiego?” – odpisał Daniel. „Wiadomka, że kojarzysz, bo to pewnie twój kandydat. Anyway, jest tu szef jego kampanii i chce, żebyś go broniła”.

      Joanna przez moment się wahała.

      „Idziesz or what?”

      Chyłka nabrała głęboko tchu, starając się uspokoić. Znajdowała się w piekle, na samym dnie ostatniej strefy dziewiątego kręgu, gdzie według Dantego trafiali ci, których grzechy były wprost niewyobrażalne.

      Odłożyła telefon, a potem minęła aplikantkę i wyszła na korytarz. Ruszyła w kierunku najbardziej reprezentacyjnej sali konferencyjnej, choć po drodze najchętniej zajrzałaby na moment do Oryńskiego. Wystarczyłaby krótka chwila, żeby Chyłka nieco się uspokoiła – Kordian miał jednak swoje obowiązki i własną sprawę. Trzygłowa Hydra Moczarowa pilnowała, by razem żadnej nie prowadzili.

      Joanna weszła do pomieszczenia bez pukania. Jak wszystkie inne, także to było niemal całkowicie przeszklone i idealnie wyciszone.

      Mirosław Halski od razu się podniósł i przywołał na twarz blady uśmiech. Był nieco młodszy od znanego brata, miał łagodniejsze rysy twarzy i oczy, w których nie widać było bolesnych przeżyć.

      – Pani mecenas, bardzo mi miło – odezwał się, podając jej rękę.

      Chyłka lekko nią potrząsnęła, a potem usiadła na wolnym miejscu między Messerem i Kratem.

      – Zależało mi na pani obecności, ponieważ…

      – Ponieważ gdyby znalazł pan lepszą prawniczkę, dostałby pan Nobla z chemii za odkrycie dotychczas nieznanego pierwiastka – ucięła.

      Mirek docenił reakcję, kiwając głową.

      – Śledziłem pani sprawy. Ta obrona Tadeusza Tesarewicza i sędziego Sendala to były prawdziwe majstersztyki.

      Joanna przyjrzała się rozmówcy. Oczywiście, że najlepiej kojarzył te procesy, które miały coś wspólnego z polityką – żył nimi tak, jak każdy, kto interesował się tematem.

      – Może być pan pewien, że przy pańskiej obronie nie będzie inaczej – odezwał się Wojciech Krat.

      Messer chrząknął cicho, Kosmowski zerknął przelotnie na Joannę.

      – Wolałbym jednak, żeby było – odparł Halski.

      – W jakim sensie?

      – Tamte sprawy zostały mocno nagłośnione w mediach. Mnie i mojemu bratu zależy na tym, żeby w tym wypadku było odwrotnie.

      Chyłka westchnęła.

      – Dobra – rzuciła. – Co konkretnie zrobiłeś?

      – Nic.

      – Jasne. Brenton Tarrant też nic nie zrobił, a pięćdziesiąt jeden osób w meczecie Al Noor i centrum islamskim w Linwood po prostu wpadło pod kule z jego karabinu.

      Mirek niemal niezauważalnie westchnął i bynajmniej nie wydawał się urażony uwagą rzuconą przez Chyłkę. Może był przygotowany na to, co go czeka podczas rozmowy z nią. A może był jeszcze większym ekstremistą niż jego brat i kandydat na prezydenta – i nawet porównanie z najkrwawszym zamachowcem w historii Nowej Zelandii mu nie przeszkadzało.

      Właściwie nie sposób było stwierdzić, jakie ma poglądy ani kim jest. O Kazimierzu Halskim wiadomo było niemal wszystko – znany opozycjonista, lider Jedności Obozu Narodowego i skrajny prawicowiec z krwi i kości. Jego brat zawsze trzymał się z dala od polityki, zdawało się, że bardziej interesował go biznes – aż do teraz, kiedy został szefem sztabu.

      – Moim jedynym przewinieniem jest to, że zaangażowałem się w kampanię brata – podjął Mirek. – I ktoś postanowił to wykorzystać.

      – Kto?

      – Przypuszczalnie ktoś ze sztabu obecnej prezydent. Nie jest żadną tajemnicą, że idą w sondażach łeb w łeb, a mój brat z każdym dniem poszerza elektorat. W grupie wiekowej…

      – Hola – przerwała mu Joanna. – Polityka interesuje mnie w tej chwili tak bardzo, jak okres godowy koziorożca syberyjskiego w górach Kirgistanu.

      Halski uniósł brwi.

      – Chcę tylko wiedzieć, w jak głębokie gówno wdepnąłeś, jeśli mam cię z niego wyciągnąć.

      Wszyscy trzej imienni partnerzy poruszyli się nerwowo, a Mirek pokiwał głową, wyraźnie zadowolony z faktu, że może liczyć na taką obronę, jaką sobie wymarzył.

      – Pewna dziewczyna zamierza oskarżyć mnie o współżycie – oznajmił.

      Joanna zmrużyła oczy i krytycznym wzrokiem otaksowała rozmówcę.

      – Nic dziwnego. Też żądałabym zadośćuczynienia.

      Znów nie doczekała się takiej reakcji, jakiej się spodziewała.

      – Niezupełnie o to chodzi – odparł Halski. – Twierdzi, że w momencie, kiedy doszło do zbliżenia, nie miała jeszcze piętnastu lat.

      Chyłka natychmiast się odsunęła.

      – Chyba cię, kurwa…

      – Zarzuca panu gwałt? – włączył się szybko Messer.

      – Nie. Według tego, co przedstawiła, wyraziła zgodę na stosunek.

      – To bez znaczenia – włączył się Krat. – Poniżej piętnastego roku życia prawo nie dopuszcza świadomego wyrażenia woli.

      Mirosław wzruszył ramionami, a potem ciężko wypuścił powietrze nosem i spojrzał na Joannę.

      – Widzę, że nie jest pani przesadnie zadowolona.

      Chyłka się podniosła, a Kosmowski natychmiast posłał jej ostrzegawcze spojrzenie. W Żelaznym & McVayu zdążył poznać ją na tyle dobrze, by wiedzieć, czego powinni się teraz spodziewać.

      – Nie bronię pedofili – wypaliła.

      – W takim razie nie ma problemu, bo ja nim nie jestem – odparł szybko Halski. – Nigdy nie współżyłem z żadnym dzieckiem, sama myśl napełnia mnie odrazą. A tej dziewczyny w życiu nie widziałem na oczy.

      – W takim razie wybronisz się bez trudu. Ale z innym prawnikiem.

      Chyłka ruszyła w kierunku wyjścia, kątem oka dostrzegając, jak młodsi pracownicy na korytarzu odwracają głowy, udając, że nie przyglądali się szefostwu.

      – To wszystko ohydna prowokacja obecnej prezydent – dodał Mirek. – Ta kobieta jest zdolna do wszystkiego.

      Joanna chwyciła za klamkę.

      – Dziewczyna nie złożyła nawet zawiadomienia. Poszła z tą historyjką prosto do NSI, licząc na to, że posadzą ją przed kamerami i dadzą jej rozgłos, o którym pewnie jej się zamarzyło. Dziennikarze wykazali jednak elementarną ostrożność.

      Powinna wyjść. Nie słuchać tego człowieka, nie dać się w to wciągnąć. Cokolwiek naprawdę się wydarzyło, w sądzie będzie miało jednoznaczny wydźwięk, a ona obiecała sobie, że nigdy nie będzie broniła kogoś oskarżonego o pedofilię.

      W poprzedniej kancelarii nawet by się nie wahała. Tutaj stąpała jednak po cienkim lodzie.

      – Reporterzy z NSI najpierw sprawdzili, czy ja i ta dziewczyna kiedykolwiek w ogóle przebywaliśmy w jednym miejscu w jednym czasie. Potem kontaktowali się z moim otoczeniem, odezwali się także do mnie i…

      – Nic nowego – ucięła Chyłka. – NSI sympatyzuje z prawicą.

      Ku jej zaskoczeniu


Скачать книгу
Яндекс.Метрика