Horror Show. Łukasz OrbitowskiЧитать онлайн книгу.
trzy latka. Trzy i pół.
– Sięgam chujem ponad stół – dokończył Giełdziarz. – Serio pytam.
– Serio, to osiemnaście.
– Gówniarz.
– A ty?
– Dwadzieścia parę.
– Sam to wszystko kupiłeś?
Giełdziarz wyciągnął butelkę wódki i nalał do dwóch szklanek.
– Z kombinowania. Giełdziarz jestem – tym razem zdołał się uśmiechnąć. Brandon spacerował po mieszkaniu. Pogładził zdjęcie przy komputerze. Giełdziarz skinął głową i rudzielec podniósł je, by lepiej się przyjrzeć.
– Twoja dziewczyna?
– Aha.
– Bardzo ładna.
– Też mi się podoba.
Brandon wodził palcem po twarzy dziewczyny. Obracał ramkę w rękach, ścisnął ją delikatnie z dwóch stron. Zmarszczył brwi. Nim Giełdziarz zdążył zaprotestować, chłopak otworzył ramkę. Na podłogę posypały się zdjęcia. Giełdziarz westchnął. Brandon podniósł fotografie i usiadł przy Giełdziarzu.
– Ja piję czystą – rzekł Giełdziarz. – Powiedziałbym ci, żebyś czuł się jak u siebie, ale to chyba niepotrzebne.
– Są tu wszystkie? – zapytał Brandon. Giełdziarz pokiwał głową.
– Poza pierwszą. Zdjęcie gdzieś przepadło. Ramkę dostałem od drugiej. Jesteś pierwszym, który rozgryzł moją tajemnicę. Ale mało kto mnie odwiedza.
– Ta wygląda sympatycznie.
– No to za nią, żeby się jej wiodło – Giełdziarz uniósł kieliszek. Wypił, ożywczy dreszcz przeszedł przez ciało. Popatrzył na wybite okno i powiedział:
– Takich się wystrzegam. Typ dziewczyny „zaopiekuj się mną”. Taka ma twardy charakter i jest wredna, jak nie wiem.
– Ja nic nie wiem. Mówią, że miło się wspomina.
– Kiedyś się z tego nawet cieszyłem. Z tego, że wielka miłość i wielkie rozczarowanie są już za mną. Że nie przyszło na przykład teraz. Wtedy zgłupiałem. Świat stał mi się obcy. Ale dzieciak byłem i nic mi nie groziło. Gdyby dopadło mnie teraz, stary, po prostu tego nie widzę. Nie ma nic gorszego niż dorosły facet z dziecinnym stosunkiem do kobiet.
– Ale rozczarowanie przyszło znowu – rzekł Brandon i podał Giełdziarzowi fotografię. – Musieliście być razem kupę czasu.
– Cztery lata, bystrzaku – Giełdziarz z trudem skrywał podziw – cztery lata, facet, w pysk strzelił. Szybko się zaczęło i nagle poszło w pizdu.
– Ciężko było?
– To zależy – Giełdziarz pomyślał, że nie ma co okłamywać faceta, z którym weszło się do mieszkania po piorunochronie. – Kochałem, co będę pierdolił, ale nie wylądowałem w pustce. Miałem przyjaciół. Miałem giełdę. Poznałem Monikę i jest dobrze.
– Długo się znacie?
– Dwa miesiące. Przyszła na giełdę. Tak się zaczęło. Myślę, że jak skończy studia, to ściągnę ją do Krakowa. Uwiję tu gniazdko i jakoś to będzie. Wiesz, to zawsze jakaś próba.
– Pewnie. Wielka miłość?
– Może w ten sposób: ja tam się w życiu wyszumiałem, od kobiet chcę spokoju. Nie oparcia, bo jeszcze trochę w mózgu mi zostało – nie oczekuję takich rzeczy. Ale nie wiem, czy łapiesz. Ot, pierwsza dziewczyna, przy której czuję spokój. Wraca do siebie, a ten spokój zostaje ze mną.
– Nie mieszka w Krakowie?
– Nie – westchnął Giełdziarz. – Katowice. Studiuje zaocznie i tłucze pieniądze w jakiejś firmie. Jeszcze tam nie byłem. Przyjeżdża raz na dwa tygodnie, jak ma wolne. Fajna dziewczyna, mówię ci. A zapatrzona we mnie jak w obraz, sam nie wiem czemu, ale kręci mnie to, facet. Ego rośnie mi tak szybko jak kutas, gdy widzę jej cycki.
Giełdziarz zorientował się, że Brandon go nie słucha. Chłopak stał nad stołem i przyglądał się układance. Wziął jeden z elementów, podrzucił w dłoni i spytał:
– Kręci cię?
– Jeszcze nie wiem – Giełdziarz podszedł do stołu. – Znalazłem to gówno. Rok układania. Nie mam wzoru.
– Wywal to i po sprawie.
Giełdziarz spostrzegł, że Brandon ma chrapkę na układankę, ale nie zamierzał sprawiać mu przyjemności.
– Poradzę sobie. Zostanie mi na starość. Będę kuśtykał o lasce, miał kota i układał.
Brandon uśmiechnął się. Jego ręce zaczęły krążyć po stole. Odnalazł dwa elementy, dopasował, sięgnął po następny i dał na właściwe miejsce. Szczupłe dłonie śmigały nad stołem, a obrazek się rozrastał. Z bezładnych puzzli wyłoniło się okno z jesiennym krajobrazem, ptak i zbrązowiała ściana. Niebo przecinał czerwony maszt. W doniczkach stały kwiaty. Brandon przygryzał wargi. Pot lśnił na brodzie.
Конец ознакомительного фрагмента.
Текст предоставлен ООО «ЛитРес».
Прочитайте эту книгу целиком, купив полную легальную версию на ЛитРес.
Безопасно оплатить книгу можно банковской картой Visa, MasterCard, Maestro, со счета мобильного телефона, с платежного терминала, в салоне МТС или Связной, через PayPal, WebMoney, Яндекс.Деньги, QIWI Кошелек, бонусными картами или другим удобным Вам способом.