Эротические рассказы

Fjällbacka. Camilla LackbergЧитать онлайн книгу.

Fjällbacka - Camilla Lackberg


Скачать книгу
z nim postępować bardzo ostrożnie. Niewątpliwie posiadła umiejętność czytania w mężczyznach jak w otwartej księdze. Czytania, a następnie dawania im takiej kobiety, jakiej pożądali. Przed Andersem musiała grać nieśmiałe dziewczątko. Trwało to kilka nieznośnie długich tygodni. Najchętniej wskoczyłaby mu do łóżka już pierwszego wieczoru, ale wiedziała, że to by go zraziło. Skoro go zapragnęła, musi grać w tę grę. Dziwka czy madonna. Potrafi być i jednym, i drugim.

      – Boisz się? – zapytał, gdy usiadła obok niego na łóżku.

      Powstrzymała się od uśmiechu. Wystraszyłby się, gdyby wiedział, jak dobrze jest obeznana z tym, co miało za chwilę nastąpić. Nie wolno jej się zdradzić. Zwłaszcza teraz, gdy po raz pierwszy w życiu pragnie mężczyzny równie mocno jak on jej. Spuściła wzrok i cichutko przytaknęła. Anders objął ją uspokajająco. Oparła głowę na jego ramieniu i tym razem się uśmiechnęła.

      Poszukała ustami jego ust. Całowali się coraz goręcej, poczuła, że delikatnie rozpina jej bluzkę. Robił to strasznie wolno. Miałaby ochotę sama ją z siebie zerwać, ale zniszczyłaby wyobrażenie, które budowała od wielu tygodni. Przyjdzie czas, że będzie mogła pokazać tę część swojej osobowości, a wtedy on przypisze zasługę sobie. Mężczyźni są prości w obsłudze.

      Rozebrał ją. Nieśmiało naciągnęła na siebie kołdrę. Pogłaskał ją po głowie i patrzył pytająco. Czekał na przyzwolenie. Potem wsunął się pod kołdrę.

      – Nie mógłbyś zgasić świeczki? – poprosiła drżącym głosikiem.

      – Oczywiście, naturalnie – zawstydził się, że sam nie pomyślał o osłonie ciemności. Sięgnął do nocnego stolika i palcami zgasił płomień. Następnie, już w ciemnościach, poczuła, że odwraca się do niej i nieznośnie powoli zaczyna rozpoznawać jej ciało.

      W odpowiednim momencie cicho jęknęła, udając, że ją boli. Miała nadzieję, że Anders nie zauważy, że nie ma krwi. Sądząc po jego dalszych czułych zabiegach, nie nabrał podejrzeń. Agnes miała wszelkie powody, żeby być z siebie zadowolona. Wprawdzie musiała poskromić swoje prawdziwe żądze i nie doczekała się większego uniesienia, ale przyszłość zapowiadała się nieźle. Wkrótce rozkwitnie, sprawiając mu miłą niespodziankę.

      Leżąc w jego ramionach, zastanawiała się, czy nie zachęcić go do powtórki, ale postanowiła zaczekać. Na razie musi jej wystarczyć satysfakcja, że dobrze odegrała swoją rolę i udało jej się doprowadzić go tam, gdzie zamierzała. Teraz chodzi o to, żeby czas, który poświęciła na ten związek, przyniósł maksymalny zysk. Jeśli jej się uda dobrze wykorzystać swoje atuty, może liczyć na przyjemną rozrywkę podczas tej zimy.

      Monika krążyła z wózkiem po bibliotece i wstawiała na półki książki zwrócone przez czytelników. Kiedy Kaj sprzedał firmę, przesiedziała rok w domu, umierając z nudów. Całe życie kochała książki i skorzystała z okazji, że w bibliotece potrzebna była pomoc na pół etatu. Kaj uważał, że to fanaberia pracować, kiedy się nie musi, ale Monika podejrzewała, że chodziło mu o prestiż. Wcale się tym nie przejęła, tym bardziej że w pracy było miło. Było jej tam dobrze. Potrzebowała kontaktu z ludźmi, nadawał sens jej życiu. Z biegiem lat Kaj stawał się coraz bardziej marudny i porywczy, a Morgan jej już nie potrzebował. Na wnuki nie miała co liczyć, nie wierzyła, że to możliwe. Nawet tej radości jej odmówiono. Odczuwała dojmującą zazdrość, gdy koledzy z pracy z błyskiem w oku opowiadali o wnukach. Kochała Morgana, choć nie było to łatwe, i wierzyła, że i on ją kocha, tylko nie umie tego okazać. Może nawet nie wie, że to, co czuje do matki, to miłość.

      Wiele lat minęło, zanim dotarło do nich, że coś jest z nim nie w porządku. Właściwie wiedzieli zawsze, ale nie umieli tego nazwać. Nie był opóźniony w rozwoju, wręcz przeciwnie, jak na swój wiek był bardzo inteligentny. Według Moniki nie był dzieckiem autystycznym, bo nie chował się w swojej skorupie i nie miał nic przeciwko temu, żeby go dotykać, czyli nie miał symptomów, które, jak czytała, oznaczają autyzm. Chodził do szkoły, jeszcze zanim ADHD czy DAMP stały się pojęciami powszechnie znanymi, więc nikt nawet nie rozważał takiej diagnozy. A jednak wiedziała, że z jej synem coś jest nie tak. Zachowywał się dziwnie, nie poddawał się rygorom wychowawczym. Nie zdawał sobie sprawy, że w stosunkach między ludźmi istnieje coś, co nazywa się komunikacją niewerbalną. Reguły życia społecznego były dla niego istną chińszczyzną. Wciąż robił i mówił nie to, co należało. Monika zdawała sobie sprawę, że ludzie ich obgadują, uważają, że zachowanie ich syna wynika z zaniedbań. Domyślała się jednak, że przyczyny są głębsze. Poruszał się niezdarnie, co prowadziło do absolutnie niezamierzonych wypadków – mniej lub bardziej poważnych. Ale najbardziej martwiła ją całkowita niezdolność syna do rozpoznawania, co dobre, a co złe. Próbowali wszystkiego: kar, przekupstwa, gróźb i obietnic, a więc tradycyjnych sposobów rodziców na kształtowanie postawy etycznej swoich dzieci. Nic nie działało. Morgan był w stanie zrobić najokropniejszą rzecz, a kiedy go przyłapano, nie okazywał nawet cienia skruchy.

      Wreszcie, piętnaście lat temu, spotkało ich szczęście w nieszczęściu. Po wielu latach chodzenia po lekarzach spotkali entuzjastę swego zawodu. Czytał wszystkie opracowania naukowe na ten temat. Pewnego dnia powiedział, że trafił na opis przypadku podobnego do przypadku Morgana: zespół Aspergera, forma autyzmu. Pacjent jest normalnie lub bardzo inteligentny. Kiedy Monika to usłyszała, poczuła, jakby poszły w niepamięć wszystkie lata cierpień. Prawie je smakowała, powtarzając w kółko: zespół Aspergera. A więc miała rację, to nie kwestia braku kompetencji wychowawczych. Morgan nie potrafił, wręcz nie był w stanie odczytywać sygnałów, które innym ułatwiały życie: języka ciała, wyrazu twarzy i rozmaitych podtekstów. Jego umysł ich nie rejestrował. Wreszcie mogli mu pomóc. Mogli… Tak naprawdę Kaj nie zajmował się Morganem. Przestał zupełnie, kiedy uznał, że syn nigdy nie sprosta jego oczekiwaniom. Od tej pory Morgan był tylko synem Moniki. Czytała o zespole Aspergera wszystko, co jej wpadło w ręce, i wymyślała, jak mu ułatwić codzienne życie. Przygotowywała mu karteczki z opisami różnych sytuacji i właściwych zachowań, inscenizowała sytuacje, podczas których ćwiczyli te zachowania i rozmowy. Chciała, żeby zrozumiał to, czego nie przyswajał intuicyjnie. Dbała, by rozmawiając z Morganem, wyrażać się precyzyjnie, unikać porównań, przesady i wszystkiego, co decyduje o brzmieniu i barwie języka. W dużej mierze udało jej się. Morgan nauczył się funkcjonować całkiem znośnie, ale najchętniej trzymał się na uboczu, wśród swoich komputerów.

      To z jego powodu początkowa niechęć Moniki do Lilian Florin przerodziła się w nienawiść. Wszystko inne było nieważne. Nie obchodziła jej sprawa pozwolenia na budowę, naruszenie granic działki ani nawet groźby. Uważała, że Kaj jest współodpowiedzialny za tę sąsiedzką wojnę, a nawet podejrzewała, że chwilami znajduje w niej przyjemność. Natomiast ataki Lilian na Morgana obudziły w niej tygrysicę. Jego odmienność była dla Lilian – i wielu innych – dostatecznym powodem, aby pozwalać sobie na wszystko. Nie wolno się wyróżniać, uchowaj Boże. Wielu ludzi drażniło nawet to, że Morgan nadal mieszka z rodzicami, a w każdym razie na tej samej posesji. Ale w okazywaniu niechęci nikt nie dorównywał Lilian. Opowiadała tak niestworzone rzeczy, że na myśl o nich Monice robiło się ciemno przed oczami. Nieraz żałowała, że przeprowadzili się do Fjällbacki. Próbowała rozmawiać o tym z Kajem, choć z góry wiedziała, że to bezcelowe. Był uparty jak osioł.

      Wstawiła na półkę ostatnią książkę i przeszła wzdłuż regałów, sprawdzając, czy jeszcze coś zostało. Ręce jej się trzęsły ze złości, kiedy wspominała małpią złośliwość Lilian wobec Morgana. Nie dość, że latała z donosami na policję, to jeszcze rozpowiadała nieprawdziwe historie. Szkoda była nie do naprawienia, bo ludzie mówili, że nie ma


Скачать книгу
Яндекс.Метрика