Arabski książe. Tanya ValkoЧитать онлайн книгу.
Raszidem. To on jest ojcem dziecka, za którym Binladen skoczyłby w ogień. Jego cudowna żona oczywiście pary z ust nie puściła i długi czas Saudyjczyk żył w błogiej nieświadomości, myśląc, że Nadia jest jego biologiczną córką. Bo że jest córką, ukochaną i najdroższą, to nie ulega wątpliwości. Pokochał ją od samego początku, od dnia narodzin, i nigdy kochać nie przestanie. Tamta miłostka jego żony to zamierzchła przeszłość, która jednak teraz nieoczekiwanie do niego wraca. A wydawało się, że już całkiem o tym zapomniał. Kiedy się rozstali, bo ich małżeństwo nie wytrzymało próby, Marysia ponownie wyszła za mąż za jego przyjaciela z lat młodości Karima al-Nadżdiego. Hamid też miał młodą żonę – Zajnab. Żaden z tych związków nie trwał jednak długo, bo zawsze ciągnęło ich do siebie, a i Bóg tak chciał, zabierając do siebie ich partnerów. Potem znów nastał trudny czas dla ich związku. Miriam została porwana przez syryjskiego Beduina terrorystę i została jego nałożnicą. Przez długie pół roku człowiek ten posiadał żonę Binladena – bez jej zgody, bez jej aprobaty, a więc i całkowicie bez jej winy. Ale jednak… Brał ją, kiedy chciał i jak chciał, kalał jej czyste ciało. Ciało, które należało do innego. Mało który wahabita potrafiłby przejść nad tym do porządku dziennego. Przebaczyć… Zapomnieć… Hamidowi prawie się udało, ale to, co go dziś spotkało, jest kolejną kroplą goryczy w jego związku z pół Polką, pół Libijką. Tą kroplą, która kielich już w pełni zapełniła. Zdradę może i można rozgrzeszyć, ale nigdy się o niej nie zapomni. A przebaczenie też ma swoje granice.
A jednak honorowy mężczyzna, będąc tak blisko swojej ukochanej, postanawia sam się przekonać o jej winie. Nie rozwiedzie się przecież z żoną bez słowa. O, nie! Zażąda wytłumaczenia. Opowiedzenia się. Musi stanąć z nią twarzą w twarz i spojrzeć w jej piękne oczy, zwierciadła duszy, które powiedzą mu prawdę.
Hamid odsyła służbowy samochód i na piechotę udaje się na ulicę Sarmacką, do apartamentowca, w którym Marysia wynajmuje mieszkanie. Ciekaw jestem, czy zastanę go u niej? Tylko co wtedy niby miałbym zrobić? Zabić dziada?, zastanawia się impulsywnie, a serce bije mu jak młotem. Nie! Wówczas postąpiłbym podobnie jak ci, których dzisiaj ukarałem. Nie mogę! Nie jestem mordercą. Nie stanę się zbrodniarzem z powodu nieszczęśliwej miłości.
Na ogrodzony teren Binladen wchodzi, gdy furtkę otwiera wychodzący akurat mieszkaniec. Sam nie zna przecież kodu ani nie ma klucza. Jakże łatwo dostać się na strzeżone osiedle, podsumowuje prowizoryczne zabezpieczenia. Gdybyśmy tak kiepsko pilnowali mieszkańców naszych ekskluzywnych dzielnic na Bliskim Wschodzie, już dawno temu Al-Kaida42 i Państwo Islamskie43 wszystkich by wykończyły – przez zamachy terrorystyczne, samobójcze ataki, wystrzelałyby ich jak kaczki lub poszatkowały maczetą. Ależ ci Europejczycy są szczęśliwi, wzdycha. Ciekaw jestem, czy któryś z tubylców po przebudzeniu sprawdza stopień zagrożenia terrorystycznego, czy tylko pogodę? Uśmiecha się, choć jego serce ciągle krwawi. Przysiada na drewnianej ławeczce w uroczym zakątku pomiędzy publicznym trawnikiem a prywatnymi małymi ogródkami, należącymi do mieszkań na parterze. Ze swojego miejsca widzi zgrabną, filigranową, śniadą kobietę w seksownych ciuszkach, która wychodzi z bloku i uroczo uśmiechając się do siebie, żwawo maszeruje ścieżką w stronę bramy. Odwraca w kierunku mężczyzny ładną jak malowanie twarz, okoloną długimi, falującymi, czarnymi włosami. Arabka, podsumowuje Hamid. Piękna Arabka. Chyba w moim wieku lub ciut młodsza. I taka słodka, pogodna i czuła. Te wszystkie uczucia aż z niej emanują. Wzdycha ciężko, porównując mijającą go kobietę ze swoją pełną czaru, wdzięku i magii małżonką. Teraz zupełnie nieoczekiwanie zauważa w swej ślubnej oziębłą lalę, która doznaje wzlotów i upadków jedynie na skutek gwałtownych przejść i ekstremalnych wydarzeń. Miriam nie jest kobietą, z którą można przeżyć miłość w czasach pokoju i spokoju, podsumowuje z żalem.
Doktor Salma, wychodząc od swojej koleżanki, pół Polki, pół Libijki, dosłownie wpada na arabskiego mężczyznę, w którym – po rysach – od razu rozpoznaje Saudyjczyka. Jego mocne perfumy również nie kłamią, bo kogo innego byłoby na nie stać. Nieznajomy jest niesamowicie pociągający, piękny i dobrze zbudowany, ale Marokance nie tylko dlatego nogi miękną na jego widok. Na żywo podoba się jej tak samo jak na zdjęciu. Hamid Binladen. Mąż Miriam. A ta idiotka, mając takiego faceta, zadaje się z polskim gołodupcem, bezbarwnym kmiotkiem. Tfu! Oburzona w typowo arabski sposób pluje dyskretnie za siebie. Przechodząc obok przystojniaka, kokieteryjnie, powłóczyście patrzy w jego ciemnobrązowe oczy. Zanurza się w ich spokojnej głębi. Dosłownie nie może oderwać od niego wzroku. Kiedy go mija, już cierpi, że więcej go nie zobaczy. Maszeruje jednak dalej, delikatnie kręcąc biodrami. Jeszcze ostatni rzut oka, jeszcze tylko raz spojrzę…
Mężczyzna też spina się w sobie, bo chciałby pobiec za tą śliczną kokietką, objąć ją czule, przytulić, a ona zapewne zarzuciłaby mu ramiona na szyję i wtuliła się w niego jak kotka… Co za pragnienia mnie nachodzą! Hamid pierwszy się za nią odwraca, a wtedy speszona Salma, omalże tracąc równowagę, rzuca się biegiem do furtki.
Ależ się zbłaźniłam!, wyrzuca sobie.
Coś mnie opętało! Zauroczony mężczyzna skacze na równe nogi, bo koniecznie chce poznać nieznajomą. Pierwszy raz w życiu jestem taki wariacko spontaniczny. Ech! Kieruje swe kroki za piękną Arabką do wyjścia, ale gdy staje na chodniku, widzi tylko czubek jej buta na wysokim obcasie, bo cudna pani wsiada już do taksówki i zatrzaskuje drzwi. Hamid bardzo chce ją zatrzymać, ale… Nie! Nie będę robił z siebie głupka, decyduje. Kiedy sięga po klamkę, by wrócić na teren osiedla, stwierdza, że ta się zatrzasnęła. Na tym froncie także nie będę się błaźnił. Muszę sobie to wszystko przemyśleć, postanawia. Nie będę działał impulsywnie.
Stojąc na spokojnej ulicy, wyciąga zdjęcia i jeszcze raz je przegląda. Przecież ludzie w normalnym świecie siedzą przy sobie ramię w ramię, kobieta i mężczyzna, nic nadzwyczajnego, usiłuje przekonać sam siebie. I pożerają się wzrokiem? Najpierw wykrzywia pogardliwie usta, widząc seksowne spojrzenie swojej żony skierowane w stronę młokosa, ale po chwili podśmiechuje się, wspominając niedawną sytuację – siebie i arabską nieznajomą. Między podejrzeniem a zdradą bywa daleka droga, tak jak między pragnieniem a spełnieniem. Ten donos to zapewne zwykłe oszczerstwo. A jeśli nie… W końcu to nie mydło, nie zmydli się, powtarza słowa, które wieki temu usłyszał z ust swojej frywolnej szwagierki Darii.
TORTURY PSYCHICZNE
Jasem Alzani vel44 dżihadi45 John vel John Smith vel Sean O’Sullivan vel Muhamad Arabi Muntasir w końcu trafia w ręce wymiaru sprawiedliwości. Wprawdzie jest to sprawiedliwość jedynie libijska, ale zawsze lepsze to niż jego terrorystyczna działalność na skalę międzynarodową na wolności.
Ciupasem ze swej bazy dowodzenia – ekskluzywnego pięciogwiazdkowego hotelu Corynthia przy nadmorskiej promenadzie w Trypolisie, z oszałamiającą panoramą na Morze Śródziemne – w silnej obstawie ochroniarzy i agentów specjalnych zostaje przetransportowany do okrytego najgorszą sławą libijskiego więzienia. Do Abu Salim. Świadomość tego faktu powoduje, że twardy mężczyzna wewnętrznie drży. Jest wyjątkowo inteligentny i zawsze był ciekawy świata, więc wie o tym miejscu kaźni wiele. Swego czasu oglądał reportaże CNN i zagłębiał się w traktujące o nim artykuły publikowane na licznych portalach internetowych. Po obaleniu reżimu pułkownika Muammara Kaddafiego było o tym zakładzie karnym głośno. Historia mówi, że w tysiąc dziewięćset dziewięćdziesiątym szóstym roku zostało tam zabitych ponad tysiąc
42
43
Państwo Islamskie – 2006–2013 Islamskie Państwo w Iraku, 2013–2015 Islamskie Państwo w Iraku i Lewancie – salaficka organizacja terrorystyczna oraz samozwańczy kalifat ogłoszony w 2014 r. na terytorium państwowym Iraku i Syrii. Rozbity w 2017 r. Państwo Islamskie to również organizacja pozarządowa, wyspecjalizowana w przemocy, zdecentralizowana, ponadnarodowa, zdolna działać zarówno lokalnie, jak i globalnie.
44
45