Perwersyjna miłość. Kuszący duet. Tom 2. Laurelin PaigeЧитать онлайн книгу.
kłócić, a poza tym nie mogłam dłużej zatrzymywać pozostałych, bo to nie byłoby fair, więc się poddałam.
Spojrzałam Audrey w oczy. Nie musiałam niczego mówić, bo ona wiedziała, o co ją poproszę.
– Dam sobie radę – oznajmiła pewnym siebie głosem. – Powinnaś pójść.
– Wrócę szybciej niż za godzinę – powiedziałam i podałam jej klucz do mieszkania. Nie wiedziałam, czy rzeczywiście dotrzymam tej obietnicy, ale i tak to powiedziałam.
Poczekałam, aż wszyscy troje wsiądą do limuzyny i zamkną za sobą drzwi. Potem odetchnęłam głęboko, odwróciłam się i podeszłam do Donovana.
Donovan. Pieprzony Donovan w tym swoim szytym na miarę garniturze i z delikatnym zarostem na twarzy.
Gdy szłam w jego stronę, czułam się tak, jakbym postanowiła przejść przez ogień, mając już poparzenia pierwszego stopnia – bolało tak, że nie potrafiłam tego opisać.
Ale byłam dziewczyną żyjącą w ciemności. Jego ogień zdecydowanie płonął jasno.
Złapał mnie za rękę. To był uprzejmy gest, a nacisk jego dłoni przez mój płaszcz działał na mnie kojąco, ale ja natychmiast wyrwałam rękę z jego uścisku.
– Nie dotykaj mnie. Możemy rozmawiać, ale nie masz prawa mnie dotykać.
Wiem, że nie wyobraziłam sobie błysku bólu w jego oczach, nawet jeśli on nie chciał się do niego przyznać.
– W takim razie tylko porozmawiamy. – Wskazał na swojego jaguara, który został tu przyprowadzony, gdy rozmawialiśmy. – Panie przodem.
Cztery
W połowie drogi do samochodu Donovana dotarło do mnie, że odchodziliśmy od budynku bez Sun.
Nie żeby mi to przeszkadzało. Mimo to nie mogłam się powstrzymać od komentarza.
– Zostawiłeś kobietę, z którą miałeś randkę?
Nie chciałam, żeby wyglądało to tak, jakby zależało mi na jego odpowiedzi, ale i tak zerknęłam na niego kątem oka.
Donovan zacisnął usta.
– To była tylko kolacja służbowa. Nie randka. Zjawiliśmy się tu oddzielnie. I ona sama wróci do domu.
To mnie nieco pocieszyło. Cokolwiek się dzisiaj wydarzy, przynajmniej nie będę musiała się zastanawiać, czy Sun zdejmie majtki dla Donovana na tyłach jego samochodu, tak jak zrobiła to ostatnim razem, kiedy odwoził ją do domu po jednej z ich randek.
Wiedziałam o tym, bo później opowiedział mi o tym ze szczegółami. Ta sytuacja miała miejsce wiele miesięcy temu, a ja na myśl o tym wciąż pękałam z zazdrości.
Przy samochodzie Donovan wyciągnął rękę, by otworzyć tylne drzwi, i przytrzymał je dla mnie, bym mogła wsiąść.
Zatrzymałam się na chodniku i spojrzałam mu w oczy. Barierą pomiędzy nami były drzwi.
– A zatem nie będziesz dzisiaj robił Sun dobrze w samochodzie. Jaka szkoda.
Nawet nie drgnęła mu powieka.
– To ty będziesz siedzieć w samochodzie, Sabrino. Jeśli chcesz spędzić drogę w taki sposób, to z radością się podporządkuję.
Dreszcz przebiegł mi po kręgosłupie, ale miałam nadzieję, że tego nie zauważył.
– Wsiadłam do tego samochodu, żeby porozmawiać – odparłam. Ale może wcale nie miałam tego na myśli.
No właśnie, czy miałam? Jak silna potrafiłam być w obecności Donovana? Czy mogłam być tak silna, jak powinnam być?
– Zatem wsiadaj do samochodu.
Chyba będziemy musieli się przekonać.
Wsiadłam do samochodu, przesunęłam się aż na sam koniec siedzenia i zapięłam pasy. To była słaba tarcza, ale będę musiała udawać, że zapewnia mi bezpieczeństwo. Póki każde z nas zostanie po swojej stronie, wszystko będzie w porządku.
Ale potem Donovan usiadł obok mnie. Jego długie nogi zajmowały sporo miejsca, a on sam jeszcze więcej. Dosłownie wypełniał ten samochód swoją osobą. Nie mogłam przed nim uciec. Był wszędzie – obok mnie, na mojej skórze, na moim języku. Nie mogłam nawet wciągnąć powietrza do płuc, bo czułam jego zapach.
Musiałam zrobić lub powiedzieć coś, co przypomni mi, jak wygląda sytuacja.
– To, że zgodziłam się z tobą jechać, nie zmienia faktu, że przyszedłeś tu z nią – powiedziałam z goryczą, gdy samochód ruszył.
Donovan przyglądał mi się przez chwilę.
– Przyjechałem tu dla ciebie.
– Bo akurat dowiedziałeś się, że będę dzisiaj w Gaston’s? To ma sens. I postanowiłeś przyprowadzić swoją dziewczynę. Żeby pokazać Sabrinie, jak wygląda sytuacja.
– Przyleciałem tu, do Stanów, dla ciebie – wyjaśnił.
Moje serce przestało bić.
To musiało być kłamstwo.
– I udowodniłeś to poprzez pójście na randkę z Sun chwilę po wylądowaniu. Tak, całkowicie ci wierzę.
– Nie wyszedłem z nią na romantyczną randkę – odparł stanowczo. – Zadzwoniłem do Westona, gdy tylko wylądowałem. Powiedział, że twoja siostra jest w mieście. Nie chciałem zakłócać ci jej wizyty. Stwierdziłem, że spotkam się z tobą jutro. W tym czasie postanowiłem omówić z Sun warunki współpracy. Zatrudniliśmy ją jako modelkę, bo będzie twarzą naszej nowej kampanii dla fuzji w Europie, a ona ma bardzo wysokie wymagania.
– Więc pomyślałeś, że możesz ją zabrać na wino, zjeść z nią kolację, a potem ją prze…
– To była tylko kolacja – przerwał mi ostro. – A teraz siedzę w samochodzie z tobą. Wróciłem dla ciebie.
Spojrzałam na niego. W aucie było ciemno, ale światła z ulicy wystarczyły, bym ujrzała jego twarz. Jego rozbrajająco przystojną twarz. Wydawał się zmęczony. Najpewniej z powodu zmiany stref czasowych. Zarost na twarzy miał chyba więcej niż jeden dzień. Szczęka wyglądała na napiętą, jak zawsze, gdy się frustrował. Miałam ochotę wyciągnąć rękę i przesunąć nią po mięśniach. Chciałam poczuć parzące mnie w palce ciepło jego skóry.
Tak naprawdę nie miałam żadnego powodu, by mu nie wierzyć.
On najpierw zadzwonił do niej, ale jego tłumaczenia miały sens. Gdyby naprawdę wolał być z Sun, a nie ze mną, to czy nie powinien być teraz z nią? Skoro powiedział, że wrócił do Stanów dla mnie…
Tak bardzo zafiksowałam się na punkcie Sun, że zapomniałam o całej reszcie. To był pierwszy raz, gdy się spotkaliśmy i nic nas nie dzieliło. Wiedziałam o teczce. A on wiedział, że ja wiem. Aktualnie mieliśmy większe problemy niż Sun, a skoro wrócił dla mnie, to czy zamierzał… mi to wyjaśnić? Planował wymyślić jakieś kłamstwo? Przekonać mnie, żebym nie wnosiła oskarżenia za naruszenie mojej prywatności?
– Dlaczego? – zapytałam bez ogródek. – Dlaczego wróciłeś dla mnie?
– Nie udawaj głupiej, Sabrino. To ty do mnie zadzwoniłaś.
– Rzeczywiście, ja zadzwoniłam, ale to, że pojawiłeś się tu tak nagle, można zinterpretować na tuzin różnych sposobów. Mogłeś po prostu do mnie oddzwonić.
– Uznałem, że tę rozmowę należy odbyć twarzą w twarz, nie sądzisz? – oznajmił stanowczym i nieco groźnym tonem, a ja zaczęłam się