Zapisane w pamięci. Ewa PirceЧитать онлайн книгу.
ręką do mojego talerza, skąd zgarnęła naleśnika.
– To za moje dobre rady. – Mrugnęła, po czym ruszyła do swojego pokoju. –Poszukam dla ciebie jakiejś kiecki, w którą się nie mieszczę – dodała z zapchaną buzią.
Kiedy zamknęły się za nią drzwi, wzięłam się za sprzątanie po śniadaniu. Włączyłam też telewizor i przy jego akompaniamencie dumałam nad tym, co powinnam dalej zrobić. Przede wszystkim musiałam poszukać pracy. Nie mogłam żerować na kuzynce, poza tym powinnam się czymś zająć, inaczej zwariuję z bezczynności.
– Evo, możesz do mnie przyjść? – usłyszałam głos Jess.
Wytarłam ręce w kraciastą ściereczkę i podążyłam do jej pokoju.
– No chodź już! – ponagliła mnie, wystawiając głowę zza drzwi.
Gdy przekroczyłam próg jej królestwa, mamrotała coś pod nosem, rzucając co rusz inną sukienkę na piętrzący się za nią stos.
– To nie ta… Wiem, że ona gdzieś tu jest… – dobiegło moich uszu, kiedy stanęłam wystarczająco blisko kuzynki. – O, mam! – krzyknęła z ożywieniem, unosząc rękę, w której ściskała zdobycz. – Na mnie jest za mała, ale na ciebie powinna być dobra. Przymierz. – Rzuciła sukienkę w moim kierunku.
Złapałam ją w locie i przyjrzałam się uważnie kawałkowi tkaniny, który z pewnością niewiele zakrywał. To nie mogło się udać.
– O co chodzi, Evo? – zapytała, widząc moją posępną minę. – Coś nie tak z sukienką? Nie podoba ci się?
– Nie, wszystko porządku. Ja… pójdę się przebrać. – Odwróciłam się w kierunku drzwi.
– Możesz zrobić to tutaj. Nie masz niczego, czego nie miałabym ja. Poza tym nie raz widziałam cię w bieliźnie.
Jej głos zatrzymał mnie, poczułam przetaczający się po moim ciele lodowaty dreszcz.
– Tak, to prawda. Wolałabym jednak zrobić to w łazience – odparłam speszona. Nie chciałam być oglądana, oceniana. Było za wcześnie, by moje blizny ujrzały światło dzienne.
– Jasne. – Obdarzyła mnie ciepłym uśmiechem. – Ale koniecznie musisz mi się pokazać.
Przeszłam do łazienki, gdzie zamknęłam za sobą drzwi. Rozebrałam się, a następnie włożyłam czarno-zieloną sukienkę. Spojrzałam w wiszące na ścianie wielkie lustro.
Jest nieźle – pomyślałam, widząc, że sukienka nie odkrywa tego, czego nie chciałabym pokazać. Odwróciłam się plecami do lustra, żeby sprawdzić, czy tył też zakrywa wszystko, co powinien. Sukienka była nieco zbyt krótka, ale prócz tego pasowała idealnie. Pokryty zieloną koronką czarny materiał opinał moje ciało, podkreślając wszystkie krągłości. Czułam się atrakcyjna, co było dla mnie nowością.
– Evo, mogę wejść?
Wzdrygnęłam się, słysząc dochodzący zza drzwi głos Jessie.
– Oczywiście. – Pośpiesznie podeszłam do drzwi i odblokowałam je.
– No i o to chodziło – oświadczyła z zachwytem Jess, wchodząc do środka. – Seksowana z ciebie dupeczka, kuzyneczko. Ta sukienka idealnie do ciebie pasuje, po prostu idealnie. Nasz przystojniak będzie zmuszony skorzystać z łazienki, zanim gdziekolwiek cię zabierze. – Zrobiła dłonią posuwisty ruch.
Parsknęłam śmiechem na jej komentarz.
– Jessie!
– Dobra, przebieraj się i idziemy na miasto – zakomenderowała, po czym wyszła i zamknęła za sobą drzwi.
Reszta dnia upłynęła nam na błogim relaksie. Po zrobieniu paznokci Jessica zabrała mnie do maleńkiej kawiarenki w rustykalnym stylu, gdzie wypiłam najpyszniejszą na świecie kawę i zjadłam dwa kawałki niebiańskiego ciasta czekoladowego. Pokazała mi również okolice i najważniejsze miejsca, które powinnam poznać (według Jessie zaliczał się do nich sklep z zabawkami dla dorosłych). W porze obiadowej pojechałyśmy do restauracji, w której pracował jej przyjaciel Ashley, specjalista od wczorajszej zapiekanki. Był synem właściciela tejże knajpki, kucharzem z zamiłowania, kelnerem z przymusu. Nie dało się go nie lubić i nawet moje wycofanie nie było w stanie go zniechęcić czy odstraszyć.
Wróciłyśmy do mieszkania przed siedemnastą. Jessica od razu zaprowadziła mnie do łazienki.
– Teraz odśwież się, kochanie, a ja podrzucę ci bieliznę. Nie będę miała jedynie biustonosza, bo twoje dziewczynki są mniejsze od moich, ale pod tę sukienkę wcale nie musisz go zakładać. Wszystko inne masz tutaj. – Wskazała na szafkę stojącą pod ścianą. – Jak skończysz, przyjdź do mojego pokoju, żebym ogarnęła twoje włosy.
Posłusznie wyjęłam z szafki potrzebne mi przybory i wskoczyłam pod prysznic. Choć gorąca woda kusiła, żeby się nią dłużej rozkoszować, nie miałam na to czasu. Umyłam się w ekspresowym tempie i po kilku minutach siedziałam na krześle w pokoju Jessie, gdzie ta biegała jak szalona, co chwila wyciągając coś z szuflady, która zdawała się nie posiadać dna.
Za pomocą prostownicy lekko podkręciła moje włosy, nadając im tym objętości. Delikatny makijaż dopełnił całości. Końcowy efekt naprawdę robił wrażenie.
– Fantastycznie – uznała Jess, mierząc mnie wzrokiem. – Całą noc będzie musiał myśleć o swojej nagiej ciotce.
– Naprawdę? – Jej słowa spowodowały, że moje zadowolenie zniknęło szybciej, niż się pojawiło.
– Oj, nie rozumiesz, głuptasie. – Roześmiała się, widząc moją skonfundowaną minę. – Chodzi o to, że kiedy facet się podnieci, myśli o kimś ze swojej rodziny, żeby tylko jego żołnierzyk nie rozpoczął warty.
Moje policzki oblały się rumieńcem.
– No tak…
– Jak mogłaś pomyśleć, że porównam cię do czyjejś ciotki? – Nadal się śmiała.
– Tak naprawdę przyszła mi na myśl Bernadette – odpowiedziałam z powagą.
– Co?! Ta chuda szczapa z garbem i brodawką na policzku?! – Patrzyła na mnie z niedowierzaniem, po czym obie parsknęłyśmy śmiechem.
Nagle rozległo się głośne pukanie do drzwi. Jess od razu zerwała się na równe nogi, unosząc kciuki i podskakując jak wytresowany mały piesek.
– Już jest! Już jest! – Ekscytowała się, jakby to ona miała iść na kolację, nie ja. – Jesteś gotowa? – Stanęła przede mną i chwyciła mnie za ramiona.
– Bardziej już nie będę – stwierdziłam, wycierając o sukienkę spocone ze zdenerwowania dłonie.
– No to rusz tyłek i otwieraj! – Popędziła mnie klapsem w pupę.
Ruszyłam do drzwi, chwyciłam za klamkę i nacisnęłam ją lekko. Alex stał tyłem, ale kiedy usłyszał zgrzyt zamka, natychmiast się odwrócił. Jego oczy spoczęły na mnie. Źrenice powiększyły mu się nieznacznie, a kąciki ust powędrowały do góry.
Kiedy tylko go zobaczyłam, obudziło się we mnie to dziwne przyciąganie, które po raz pierwszy poczułam na lotnisku. Zmierzyłam go powoli wzrokiem, podziwiając atrakcyjną sylwetkę. Był potężny, ale nie przerośnięty. Miał na sobie wpuszczone w wysokie masywne buty czarne dżinsy i białą koszulę z trzema rozpiętymi przy kołnierzyku guzikami, która w niesamowicie kuszący sposób uwydatniała jego mięśnie. Ciemne włosy wyglądały tak, jakby przed chwilą wyszedł z łóżka i zapomniał się uczesać. Naszła mnie ochota, by wsunąć w nie dłonie, przeczesać palcami, poczuć ich miękkość.
– Nie sądziłem, że to możliwe, ale