Эротические рассказы

W cieniu zła. Alex NorthЧитать онлайн книгу.

W cieniu zła - Alex North


Скачать книгу
miałem ugryźć kanapkę, ale na chwilę się zawahałem. Poczułem się trochę tak jak w dniu wypadku, kiedy Charlie rozmawiał z Hague’iem. Mówił wtedy dziwne rzeczy, których nikt się nie spodziewał, i naprawdę można było się na niego wkurzyć.

      Inkubacja.

      Nie podobało mi się to słowo. Przywodziło na myśl hodowanie czegoś w słoiku. Szybko jednak zrozumiałem, że chodzi o coś groźniejszego. Po tym, co stało się z Hague’iem, trudno było udawać, że sny Charliego nie są niczym wyjątkowym.

      James się zaniepokoił.

      – Co to znaczy inkubacja? – zapytał.

      – Wpływanie na to, co ci się przyśni – wyjaśnił Charlie – a w konsekwencji nabycie umiejętności świadomego snu. Wiesz, co to jest?

      James pokręcił głową.

      – To sytuacja, kiedy śniąc, jesteś wszystkiego świadomy i kontrolujesz to, co się wtedy dzieje. Możesz robić, co chcesz, przeżywać dowolne doświadczenia i w pełni kształtować świat swoich marzeń. Każda twoja zachcianka może stać się rzeczywistością.

      Spojrzałem na Jamesa. Zastanawiał się nad tym, co właśnie usłyszał. Sam również puściłem wodze fantazji. Co bym zrobił, gdyby wszystko było możliwe? Czy odegrałbym się na łobuzach, którzy mi dokuczali? Poprawiłbym swoje rodzinne relacje? Uciekł z Gritten?

      Byłem pewien, że James połknął haczyk. Nie podobało mi się, w jaki sposób patrzy na Charliego, jakby ten dał mu w prezencie jakąś magiczną umiejętność.

      – Ale to nadal tylko senne rojenia – powiedziałem. – Potem się budzisz i wszystko wraca do normy. Twoje majaki nie mają przecież żadnego wpływu na rzeczywistość.

      Charlie popatrzył na mnie obojętnie. Po chwili wyczułem jednak negatywne wibracje i zapaliła mi się w głowie czerwona lampka. Zrozumiałem, że właśnie popełniłem poważne wykroczenie.

      – Co masz na myśli? – zapytał.

      Wzruszyłem ramionami.

      – To, co powiedziałem. To tylko sny, które i tak niczego nie zmienią.

      Charlie się uśmiechnął i z jakiegoś powodu jego reakcja wkurzyła mnie bardziej niż wcześniejsza obojętność. To był ten sam uśmiech, który feralnego dnia posłał Hague’owi. Pojąłem, że traktuje mnie z góry i uważa, że powiedziałem coś prostackiego, a nawet dziecinnego. Sam już dawno temu przezwyciężył podobne wątpliwości.

      To tylko sny.

      Uśmiechał się, jakby sugerował, że zna tajemnicę, do której ja na razie nie mam dostępu.

      Rozdział 6

      Teraz

      Tamtego wieczoru Amanda pracowała do późna.

      Zasunęła rolety i wyłączyła górne światło. Ciemność rozjaśniały jedynie trupi blask komputerowego monitora i stojąca obok niego lampka. Amanda wiedziała, że w ten sposób psuje sobie wzrok, lecz praca w takich warunkach sprawiała jej przyjemność. Była w stanie lepiej się skoncentrować, miała wrażenie, że reszta świata gdzieś zniknęła, co pozwalało zebrać myśli.

      Dzisiaj miała na tapecie dzienniki snów.

      Sam pomysł wydawał się absurdalny. Już zwykły dziennik był dla niej czymś dziwnym: jeśli wydarzyło się coś, co nie miało wystarczającej wagi, żeby zatrzymać to w pamięci, to po co to zapisywać? Pomysł, żeby pójść krok dalej i notować własne sny, był według Amandy kuriozalny, ale nie miała wyboru i musiała się tym zająć. Potrzebowała do tego odpowiedniej perspektywy.

      Chociaż Robbie Foster odmówił współpracy, a Elliot Hick był na krawędzi histerii, to policjantom udało się ustalić ogólną chronologię zdarzeń. Amanda wiedziała więc trochę więcej na temat tego, co się stało. Około północy Hick i Foster poszli do kamieniołomów ze swoim kolegą Michaelem Price’em, brutalnie go zamordowali, a potem wzięli tabletki nasenne. Kiedy oprzytomnieli, wyszli na pustkowie, ale pobłądzili i przez jakiś czas cali zakrwawieni łazili bez celu. Zauważył ich zaniepokojony przechodzień. Chłopcy mieli w rękach noże i grube zeszyty. Żaden nie wyparł się zabójstwa i chociaż badania kryminalistyczne zajmą trochę czasu, to Amanda nie miała wątpliwości, że są winni. Wiedziała już zatem, kto dokonał zbrodni.

      Nie wiedziała jeszcze dlaczego.

      Godzinę temu miała spotkanie ze swoim szefem, nadkomisarzem Colinem Lyonsem. Lyons był strasznym dupkiem i Amanda doskonale znała jego sposób rozumowania. Doszło do brutalnego morderstwa, ale zabójcy zostali już aresztowani i wydawało się, że miejscowej społeczności nie grozi żadne niebezpieczeństwo. Na miejscu zbrodni zebrano niepodważalne dowody i sprawcy na pewno nie unikną kary, co oznacza, że policja stanęła na wysokości zadania i odniosła spektakularny sukces. Zginął młody chłopak, ale mogło być przecież znacznie gorzej.

      Tak właśnie działał umysł szefa. Chociaż ojciec Amandy nie był taką szują jak Lyons, to pewnie świetnie by się ze sobą dogadali. Pytanie „dlaczego?” nie miało dla nich większego znaczenia. Co więcej, uważali, że badanie motywacji i przyczyn jest niezwykle żmudne i niemal zawsze prowadzi na manowce. Czy istnieje jakieś sensowne wytłumaczenie okropnej zbrodni popełnionej w kamieniołomie? Zadawanie takich pytań było jak podróż do wnętrza czarnej dziury. Im głębiej się w nią zanurzasz, tym mniej światła tam znajdujesz.

      Amanda czuła się jednak w obowiązku zajrzeć do środka.

      Natrafiła na ciemność, której na razie nie potrafiła zrozumieć. Podczas zatrzymania Foster i Hick mieli przy sobie dzienniki snów. Wydrukowane skany kilku ostatnich stron leżały teraz na biurku przed Amandą. Pochyliła się i zaczęła czytać to, co chłopcy zapisali jeszcze dziś rano.

      Najpierw Robbie Foster:

      Wchodzę do kamieniołomu i widzę dziwne światło. Zamykam jedno oko, żeby sprawdzić, czy mój nos jest na swoim miejscu, i wykorzystuję technikę badania środowiska, żeby ustabilizować sen, a potem podchodzę do sceny. Elliot już na mnie czeka. Jest trochę rozmyty, ale nie mam wątpliwości, że to on (obaj kładziemy dłonie na ziemi). CR siedzi w krzakach i uważnie nam się przygląda. Wydaje mi się, że dostrzegam jego twarz. Elliot też go widzi i obaj wiemy, że już czas.

      Następnie Elliot Hick:

      Stoję pod sceną w kamieniołomie. Powietrze ma dziwny kolor. Robbie pojawia się chwilę po mnie i obaj kładziemy ręce na ziemi, żeby ustabilizować sen. Po jakimś czasie czuję obecność CR. Nie widzę jego twarzy, ale wiem, że schował się w rosnących z boku zaroślach. Robbie się do mnie uśmiecha. Wszystko starannie przygotowaliśmy i dobrze wiemy, co powinniśmy zrobić. Charlie udzielił nam szczegółowych instrukcji. Obaj zdajemy sobie sprawę, że jutro wreszcie wydarzy się to, na co tak długo czekaliśmy.

      Amanda odchyliła się na krześle.

      Na pierwszy rzut oka mogłoby się wydawać, że chłopcom śniło się to samo, ale ich relacje nie są wcale identyczne. Należałoby raczej powiedzieć, że to opis tego samego wydarzenia, lecz z dwóch różnych perspektyw, jakby Hick i Foster byli w tym samym śnie.

      Co jest przecież niemożliwe.

      Jedynym rozsądnym wytłumaczeniem są urojenia, które popchnęły chłopców do strasznej zbrodni. Amandę zaciekawiły jednak szczegóły. Do kogo odnosiły się inicjały CR?

      I kim był Charlie?

      Wpis Hicka wyraźnie sugerował, że obaj wykonywali jego polecenia. A to z kolei oznaczało, że sprawa jest bardziej skomplikowana, niż sądził Lyons.

      Amanda odłożyła


Скачать книгу
Яндекс.Метрика