Эротические рассказы

Poznań Fantastyczny. MIEJSKA PARALAKSA. Praca zbiorowaЧитать онлайн книгу.

Poznań Fantastyczny. MIEJSKA PARALAKSA - Praca zbiorowa


Скачать книгу
przykazaniami. Z nikim jednak na ten temat nie rozmawiała, bo nie miała ochoty zwierzać się komukolwiek ze swoich doświadczeń. Całe życie przeżyła w samotności i było jej z tym dobrze. Po mszy robiła zakupy w pobliskim markecie i wracała do swego ukochanego mieszkanka w secesyjnej kamienicy przy ulicy Młyńskiej. Szykowała śniadanie, parzyła mieloną kawę i powoli, z namaszczeniem spożywała posiłek. Później sprzątała mieszkanie, pielęgnowała rośliny i odpoczywała w głębokim fotelu. W samo południe włączała radio, żeby wysłuchać wiadomości. Świat kroczył do przodu, a ona zatrzymała się w tym jednym, najważniejszym dla niej momencie. To był jej świat, innego nie potrzebowała.

      Przed godziną piątą po południu Michalina zaczynała szykować się do wyjścia. Na szóstą miała zamówiony seans projekcyjny w mieszkaniu przy ulicy Kantaka 8. Szła powoli przez miasto, drżąc cała z podniecenia. Znów będzie mogła przeżyć owe wspaniałe chwile, które w rzeczywistości nigdy się jej nie przydarzyły. Ciemnowłosy Stanisław w powstańczym mundurze, z tą jego gęstą czupryną opadającą na prawe oko i wąsko przystrzyżonym wąsikiem, będzie klękał przed nią z bukietem polnych kwiatów i szeptał czułe słowa. Dziś nie popełni tego błędu, jak wtedy, gdy miała dwadzieścia jeden lat. Tak jak w każdy poprzedni piątek, przyjmie jego oświadczyny. Dzięki projekcji będą razem. Przez ten niezwykły wieczór wieść będą szczęśliwe życie małżeńskie.

*

      „Nowatorska metoda zastępowania przykrych wspomnień wspomnieniami pozytywnymi terapią seansów projekcyjnych. Doktor Albert Renert, Poznań, ulica Kantaka 8/9”

      Ogłoszenia drobne, internetowe wydanie „Głosu Wielkopolskiego”.

*

      Adrian Przybecki wpatrywał się w ekran komputera. Szukał nadziei dla siebie, odpowiedzi, co ma dalej ze sobą zrobić. Zawód miłosny, jaki przeżył, można było przyrównać do fali tsunami. Jego życie runęło zupełnie w gruzy. Wszystko, co dotychczas udało mu się zdobyć, z czego był tak dumny, wydawało się teraz nic niewarte i bez– użyteczne. Stracił wiarę w siebie i nie umiał się wydobyć z tej ruiny.

      Myślał, że ma dobrze zaplanowane, poukładane życie. Studia na Politechnice Poznańskiej ukończone z wyróżnieniem. Od razu propozycja ciekawej pracy w oddziale IT w banku. Niezłe wynagrodzenie i wolne weekendy. Anetę poznał na początku wiosny podczas sobotniego wypadu do klubu w Starym Browarze. Blondynka z pomalowanymi na zielono powiekami i lekko zadartym noskiem. Szybko okazało się, że wiele ich łączy. Nie tylko są rówieśnikami, ale lubią tę samą muzykę, smakuje im ta sama marka piwa i śmieszą ich te same seriale komediowe. Tak zaczęła się ich znajomość.

      Najpierw spotkania, co tydzień, później częściej. Po dwóch miesiącach byli już parą, po czterech zamieszkali razem. Adrian wynajmował kawalerkę na Łazarzu przy ulicy Lodowej. Kuchnia, duży pokój i mały balkonik od strony podwórza. Anecie się tam spodobało. Wieczorami po pracy chodzili na Stary Rynek albo na spacer do parku Wilsona. W sobotę rano razem szli na zakupy na Rynek Łazarski, potem rowerami jechali nad Rusałkę albo do Strzeszynka. Aneta wydawała się szczęśliwa, a Adrian nieprzytomnie zakochany. Miało tak już być zawsze.

      Przyszła jednak zima. Skończyły się spacery, a Aneta coraz częściej znikała z domu. Tłumaczyła się, że ma spotkania z koleżankami, fitness, wodny aerobik i inne tego typu zajęcia. Któregoś dnia Adrian wrócił po pracy do domu. Szafa z rzeczami Anety była pusta. Na stole leżała kartka: „To już koniec. Żegnaj. Nie próbuj mnie szukać”.

*

      Już po paru tygodniach popołudniowych seansów z ruchomymi obrazkami cukiernik Michał Michalski zauważył pewne dziwne zjawisko. Niektórzy z widzów po skończonym seansie zastygali w bezruchu. W kinematografie kończyła się taśma i przez dłuższą chwilę zamiast obrazu na płótnie ukazywała się duża plama światła. Michalski odniósł wrażenie, że na niektórych ta plama działa jak hipnoza. Trzeba było takiego widza mocno szturchnąć, żeby przywrócić go do rzeczywistości. Niektórzy uważali, że w trakcie takich seansów mają bardzo realistyczne zwidy. Najdrastyczniejszy przypadek zdarzył się zaraz po Nowym Roku. Po jednym z wieczornych seansów zapatrzona w ekran kobieta zaraz po ocknięciu się zaczęła krzyczeć, że ma skurcze porodowe. Michał wysłał natychmiast swego subiekta po pomoc do szpitala miejskiego na ulicę Szkolną. Zanim dotarł doktor z położną, poród się już rozpoczął. Nieszczęsną kobietę przeniesiono do pokojów mieszkalnych państwa Michalskich. Godzinę później na świat przyszła zdrowa dziewczynka. Jak się później dowiedział pan Michał, wdzięczna za opiekę podczas porodu kobieta dała dziewczynce na jego cześć imię Michalina.

*

      – Czy to prawda, że dzięki seansom kinowym jest pan w stanie zmienić wspomnienia? – Adrian kulił się na krześle w gabinecie doktora Alberta Renerta. Miał podkrążone oczy, głos mu się łamał. Obgryzione paznokcie chował w zaciśniętych pięściach.

      – Hmm… to stwierdzenie jest mało precyzyjne. – Doktor przybrał mentorski ton. Podrapał się po brodzie i poprawił opadające mu na nos zbyt duże okulary. – Wszystko zależy od samego pacjenta, a nie ode mnie. To nie ja zmieniam wspomnienia, ale pacjenci dzięki projekcji mają możliwość korygowania swoich przeżyć zapisanych w pamięci. To jakby nowe spojrzenie na tę samą rzecz, tyle tylko, że z innej perspektywy. To znaczy dłuższej perspektywy czasowej.

      – A czy niedawne, dotkliwe wspomnienia można zamienić w doznania pozytywne? – Adrian podniósł podkrążone oczy na Renerta. Na chwilę błysnął w nich cień nadziei. – Po to tu przyszedłem, panie doktorze…

      – Naturalnie, jestem gotów pomóc. Wszystko będzie jednak zależało od pana, od tego, czy ma pan silną wolę zmiany swoich wspomnień. Ze świeżymi przeżyciami może być, co prawda, pewien problem. Widzi pan, im więcej czasu upływa od zdarzenia, które tkwi w naszej pamięci, tym większego nabieramy do niego dystansu. Pewne rzeczy mogą się nam teraz wydawać bardzo dotkliwe. Jednak po paru latach patrzymy na nie z zupełnie innej perspektywy i już nas to tak nie boli, a nawet z czasem zaczynamy dostrzegać pewne plusy. I o to chodzi w mojej terapii. Dotykam jakiegoś ważnego zdarzenia z przeszłości i dzięki terapii projekcyjnej daję pacjentowi szansę przeżycia wszystkiego na nowo. Tym razem jednak to pacjent jest panem swego losu. Zaczyna wplatać w projekcję nowy scenariusz zdarzenia, taki, który dla niego będzie miał pozytywne zakończenie. Terapia wzmacnia i utrwala w świadomości ten seans, w taki sposób, żeby pacjent zaczął wierzyć w alternatywne zakończenia. Dzięki temu zostają wymazane jego wspomnienia negatywne.

      – Mam bardzo bolesne przeżycie związane z odejściem mojej dziewczyny. – Adrian mówił z trudem, jakby mu coś stanęło w gardle. – Dla mnie to jest jak koniec świata. Nie potrafię się odnaleźć w nowej sytuacji. Wszystko straciło sens, znaczenie… Jeżeli chcę dalej normalnie żyć, muszę… muszę wymazać z pamięci okres bycia z Anetą.

      – Wobec tego proszę wybrać ze swych wspomnień to jedno, kluczowe, którego zmiana spowoduje, że stworzy pan sobie alternatywny świat bez swojej dziewczyny.

      Przybecki zamyślił się głęboko i dłuższą chwilę milczał.

      – To by musiał być moment, kiedy spotkaliśmy się pierwszy raz w Starym Browarze. Od tego się zaczęło. Już wtedy się w niej zakochałem.

      – No proszę. – Doktor uśmiechnął się szeroko. – Mamy już jakiś początek. Skupimy się na tym zdarzeniu. Proszę wrócić do domu i przez kilka dni postarać się stworzyć w wyobraźni scenariusz, co by się stało, gdyby pan nie poszedł wtedy na to spotkanie. Jak będzie pan gotów, to proszę się ponownie do mnie zgłosić. Przy pomocy projektora zacznę wprowadzać pana w seanse. Proszę być spokojnym. To zupełnie jak w kinie, tylko zamiast filmu będzie pan oglądał własne, zmodyfikowane wspomnienia.

*

      „Teatr


Скачать книгу
Яндекс.Метрика