Cokolwiek powiesz, nic nie mów. Группа авторовЧитать онлайн книгу.
całą masę ludzi, nie znalazła tych, na których naprawdę jej zależało, a przy okazji jeszcze bardziej zniechęciła do siebie katolików. W oficjalnym raporcie Ministerstwa Obrony przyznano później, że akcja była „ogromną pomyłką”472. Lub też, jak to ujął pewien uczestniczący w niej brytyjski oficer, „zupełnym szaleństwem”473.
Decyzję o masowych aresztowaniach przypisywano Kitsonowi – był przecież głównym w Irlandii Północnej specjalistą od walk z ugrupowaniami paramilitarnymi474. On sam jednak podkreślał, że nie pochwala tego rozwiązania, i ostrzegał wyższych rangą oficerów, że skutki okażą się odwrotne do zamierzonych. Chodziło przy tym nie o aresztowania jako takie, ale o tę konkretną operację475. W Kenii i w innych miejscach Kitson internował wiele osób. Przyznawał, że „nie jest to szczególnie mile widziane przez ludzi wychowanych w wolnym kraju”, ale dodawał zarazem, że internowania mogą skrócić konflikt, gdyż pozwalają „usunąć ze sceny część uczestników walk”476. Co do bezterminowych aresztów mawiał podobno: „Zawsze to lepsze niż egzekucja”477. Z perspektywy czasu słowa te brzmią bezwzględnie, lecz podczas Kłopotów wtórowała im brytyjska prasa478. „The Telegraph” pisał, że niektórzy katolicy tkwiący za kratami bez postawienia zarzutów „chętnie potwierdzą, że wolą to od ryzyka śmierci na ulicy”.
Kitson krytykował akcję, bo nie zadbano o element zaskoczenia. Brendan Hughes, który wiedział niejedno na temat działalności wywiadowczej, nie został zatrzymany, bo z góry spodziewał się nalotu. Pod koniec lipca armia przeprowadziła coś w rodzaju próby generalnej479. Urządzano przeszukania i zgarniano ludzi – jak uznał Hughes, zapewne w celu zebrania informacji. Miał rację. Armia chciała się upewnić, że adresy z listy są aktualne480. Zdradziła ponadto swe zamiary, budując dwadzieścia kilometrów od Belfastu potężny obóz internowania na terenie dawnej bazy wojskowej, mogący pomieścić znaczną liczbę aresztowanych481. Jeśli więc ktoś pilnie śledził wydarzenia, zdawał sobie sprawę, że do masowego internowania na pewno dojdzie, pytanie tylko kiedy. Brendan Hughes przygotował się i zszedł do podziemia wraz ze swoimi ludźmi, więc po tym, jak armia przeprowadziła swą operację, IRA zwołała konferencję prasową i ogłosiła triumfalnie, że prawie wszyscy Provos pozostają na wolności482.
Dotyczyło to również Dolours Price. Kiedy urządzono nalot, była w Londynie483. Żołnierze przyszli po jej ojca, ale jego też nie zastali, bo spodziewał się wizyty i dał nogę. Aresztowano za to przyjaciela Dolours Franciego McGuigana. Cała jego rodzina była zaangażowana w działalność paramilitarną; każde z ośmiorga rodzeństwa zaliczyło pobyt za kratami. Matka Franciego, krzepka Mary McGuigan, nie została zgarnięta przez żołnierzy, bo tamtego lata odsiadywała w więzieniu Armagh wyrok prawie dwunastu miesięcy za udział w pokojowym proteście484. Była czwarta rano485, Francie spał, kiedy naraz drzwi otworzyły się z trzaskiem i wojskowi wpadli do pokoju. Wywlekli chłopaka z domu w samej bieliźnie, zabrali też jego ojca Johna. Franciego wepchnięto do ciężarówki. Zdążył jeszcze zobaczyć, że ojciec upadł na chodnik486. Po chwili pojazd ruszył.
Policja przetrzymywała Johna McGuigana przez kilka dni487. Kiedy w końcu go wypuszczono, nie mógł odnaleźć syna. Francie nie wrócił do domu, toteż John uznał, że pewnie nadal jest w areszcie. Zatelefonował do więzienia przy Crumlin Road, do którego trafiło wielu aresztowanych, powiedziano mu jednak, że nie ma tam żadnego Francisa McGuigana. Zadzwonił więc do armii i dowiedział się, że wszystkie osoby zatrzymane podczas nalotu przekazano policji. Na te słowa poczuł niepokój. Ludzi zabijano wówczas na ulicach; John przestraszył się, że Francie nie żyje. Krótko potem jeden z sąsiadów potwierdził najgorsze obawy. „W kostnicy leży jeden chłopak. To chyba twój Francie”. Zrozpaczony ojciec udał się do prosektorium i poprosił, by pokazano mu ciało.
Okazało się, że to nie Francie, lecz jakiś inny młody człowiek. Johnowi ulżyło. Ale skoro jego syn nie był martwy, skoro nie trzymała go armia ani policja, co się z nim działo?
John McGuigan nie wiedział, że Franciemu i jedenastu innym aresztowanym przypadł szczególny los488. Chłopakowi naciągnięto na głowę gruby worek489, śmierdzący brudną szmatą, a następnie wsadzono do śmigłowca Wessex. Francie nie potrafił później powiedzieć, jak długo trwał lot. Nikt nie poinformował go, dokąd ma trafić. Nagle prócz terkotu wirnika rozległ się inny hałas i Francie poczuł, że powietrze ucieka na zewnątrz. Ktoś musiał otworzyć w locie drzwi śmigłowca. Czyjeś dłonie zaczęły szarpać Franciego. Zdjęto mu kajdanki490 i zdążył opleść kolana dłońmi, zwijając się w kulkę. Nadal nic nie widział z powodu worka na głowie. Czuł paniczny strach. Po chwili znowu ktoś zaczął go popychać w stronę otwartych drzwi – i naraz Francie zorientował się, że spada491.
A potem wylądował na ziemi. Bał się, że zostanie wyrzucony ze śmigłowca na dużej wysokości, tymczasem maszyna unosiła się ledwie metr nad lądowiskiem. Jacyś ludzie pochwycili chłopaka i zaciągnęli w stronę tajemniczego budynku492. Był to barak na odludziu, stare lotnisko z czasów II wojny światowej położone w hrabstwie Derry, aczkolwiek Francie McGuigan nie wiedział w tamtym momencie, gdzie się znajduje. Armia wybrała to miejsce, bo nie rzucało się w oczy i nikt tam nie patrzył żołnierzom na ręce493. Całą dwunastkę internowanych rozebrano do naga. Najpierw zbadał ich lekarz, potem zaczęły się – by użyć biurokratycznego eufemizmu stosowanego przez wojsko – „intensywne przesłuchania”.
Więźniom całymi dniami nie dawano jedzenia ani wody, nie pozwalano im też zasnąć494. Musieli godzinami stać wyprostowani, nic nie widzieli z powodu kapturów na głowach. Z głośników puszczano głośne piski. Brytyjczycy nauczyli się tych sztuczek na podstawie doświadczeń jeńców wojennych z nazistowskich Niemiec i z Korei Północnej495. Anthony Farrar-Hockley, który jeszcze miesiąc wcześniej pełnił funkcję dowódcy sił lądowych w Irlandii Północnej i sam był niegdyś torturowany przez Koreańczyków, mówił: „Bojownicy IRA sami siebie nazywają żołnierzami, twierdzą, że prowadzą wojnę. Skoro tak, muszą być przygotowani na to, że w razie schwytania zostaną odpowiednio zastraszeni i przesłuchani”496.
Początkowo wykorzystywano tego rodzaju techniki do ćwiczenia brytyjskich żołnierzy, żeby w razie czego potrafili znieść tortury, z czasem jednak zaczęły służyć przeciwko nieprzyjaciołom497, choćby partyzantom na terytoriach kontrolowanych przez Wielką Brytanię: w Palestynie i w Kenii, na Malajach i na Cyprze. Technik intensywnego przesłuchania nigdy nie spisano w żadnym podręczniku. Śledczy przekazywali je sobie osobiście, tworząc ustną tradycję okrucieństwa498.
„Jakie
472
Ministry of Defence,
473
Taylor,
474
Dillon,
475
Kitson,
476
Tamże, s. 58.
477
478
479
Taylor,
480
Winchester,
481
Ian Cobain,
482
483
P-EM.
484
Francis McGuigan, wywiad udzielony autorowi;
485
Francis McGuigan, wywiad udzielony autorowi; Dennis Faul, Raymond Murray,
486
Francis McGuigan, wywiad udzielony autorowi.
487
Tamże.
488
Pierwotna grupa liczyła dwanaście osób; potem jeszcze dwie inne osoby zostały poddane tym samym technikom przesłuchań – John McGuffin,
489
Faul, Murray,
490
Francis McGuigan, wywiad udzielony autorowi;
491
Relacja McGuigana zmieniała się nieco w ciągu lat. W artykule opublikowanym w „Timesie” w 1972 roku McGuigan mówił, że upadł na ziemię. W relacji, którą przedstawił Faulowi i Murrayowi, powiedział, że został wyniesiony ze śmigłowca po wylądowaniu. Mnie oraz innym dziennikarzom opowiadał, że został wypchnięty, ale ktoś zaraz go złapał.
492
493
Francis McGuigan, Kevin Hannaway, Joe Clarke, wywiady udzielone autorowi; Winchester,
494
Cobain,
495
496
Taylor,
497
Cobain,
498
Tamże, s. 130. Ian Cobain pisze, że w listopadzie 1971 roku generał brygady Richard Mansfield Bremner z brytyjskiego wywiadu wojskowego sporządził raport przedstawiający ewolucję technik przesłuchań stosowanych przez armię brytyjską od II wojny światowej. Dokument uznano za na tyle wrażliwy, że utajniono go „na co najmniej sto lat” (został jednak odtajniony już po trzech dekadach).