Star Force. Tom 2. Zagłada. B.V. LarsonЧитать онлайн книгу.
z okrętów podwodnych i zapadali w dżungli. Może lecieli już śmigłowcami. A może już byli w gęstwinie, przegrupowując się w wybranych wcześniej punktach?
„Snajperzy” – pomyślałem nagle. Pociski o dużej prędkości. Kilkunastu całkowicie załatwiałoby sprawę. Nie byłem pewien, czy pocisk snajperski przebija nanitową czaszkę, ale moi ludzie nie mogli walczyć z wgniecionymi mózgami, nawet jeśli powłoka by wytrzymała.
Spojrzałem na Czternastkę. Co mogę zbudować w ciągu kilku godzin, by ich zatrzymać?
Rozdział 7
Rozwiązywanie problemów. Maksymalne efekty przy minimalnym nakładzie. Przycisnąłem palce do skroni, poczułem się lepiej. Zostałem wyszkolony do programowania w warunkach stresu, musiałem to tylko wykorzystać.
Skupiłem się na zadaniu. Nie mogłem wyprodukować całego okrętu, ale może coś, co go tymczasowo zastąpi. W głowie zaczęły mi się mnożyć pomysły.
Dysponując nanitami budulcowymi na kadłuby, mogłem wykonać każdą strukturę, nawet rozmiarów budynku, mogłem wykorzystać je jak glinę. Miałem tych nanitów mnóstwo. Od blisko pół godziny fabryki nie wytwarzały nic innego. Dysponowaliśmy także rezerwą w stalowych pojemnikach w sąsiednim pomieszczeniu. To przypomniało mi o majorze Robinsonie. Ciekawe, jak sobie radził. Odpędziłem tę myśl, nie miałem na to czasu. Nawet jeśli nie był odporny na ból, to zemdlał, a nanity już rozpoczęły proces naprawczy. Najgorsze było za nim. Dziś w nocy będzie miał okazję poznać swoje nowe możliwości w walce.
Postanowiłem znaleźć rozwiązanie metodą eliminacji zbędnych systemów. Silniki? Niepotrzebne. Ramię? Zapomnieć. Warsztaty naprawcze – po co? Tu się jednak zastanowiłem. Czemu nie zrobić Czternastki częścią systemu? To jednak spore udogodnienie.
Następne pytanie: mobilność? Potrzebowałem jej? Budowałem czołg czy wieżę artyleryjską? Uznałem, że nie ma na to czasu. Mobilność to fantastyczna cecha podnosząca skuteczność każdych sił, ale mieliśmy sytuację kryzysową. Jeśli wyprodukuję doskonały czołg, ale godzinę po ataku, to tak, jakbym nie miał go wcale.
– A więc wieża artyleryjska – powiedziałem na głos.
Jednostka nie odpowiedziała.
– Czternastka, czy połączenie grupowe jest nadal aktywne?
– Tak.
– Ile jednostek potrzeba, aby w ciągu godziny wyprodukować pojedynczy laser okrętowy?
– Niewystarczające dane do obliczeń.
Wziąłem głęboki oddech, starając się nie denerwować. Przypomniałem sobie, że podczas gdy ja myślałem, te przeklęte maszyny ciągle produkowały nanity, czyli nie marnowały czasu.
– Czternaście, gdy pytam o przybliżony czas, przyjmij, że dokładność nie musi być większa niż jedna dziesiąta godziny. Załóż także, że wszystkie komponenty zostaną dostarczone.
– Parametry przyjęte – powiedziała Czternastka. Jej głos różnił się od głosu Alamo, który można było uznać za męski. Maszyna reprodukcyjna mówiła piskliwym głosem kobiety.
– W porządku, ile jednostek potrzeba, by w ciągu godziny wyprodukować pojedynczy laser okrętowy?
– Niewystarczające dane do obliczeń.
– No dobrze, geniuszu, jakich danych ci brakuje?
– Czas połączenia pojedynczych komponentów nieznany.
Zastanowiłem się nad tym. Każdy miotacz składał się z trzech zasadniczych elementów: źródła zasilania, przewodu i samego miotacza. Jeśli tysiąc maszyn wykonałoby tysiąc części, składających się na każdy element, zrobiłoby to zapewne w ciągu kilku minut, ale nie bylibyśmy w stanie połączyć tego ze sobą – wysiłek okazałby się bezużyteczny. Lepiej użyć trzech systemów i nie rozdzielać zadań bardziej szczegółowo. Zbudowaliśmy tak wiele zestawów plecakowych, że myślałem w takich właśnie kategoriach. Moje pytanie było więc nieprecyzyjne. Te maszyny nie radziły sobie dobrze z pytaniami typu otwartego.
– W porządku, rozumiem problem – powiedziałem. – Czternaście, chcę, aby jedna jednostka wyprodukowała reaktor wystarczający do zasilenia lasera okrętowego. Zacznij proces natychmiast.
– Polecenie odrzucone.
Czułem wściekłość, jaka była udziałem wszystkich ludzi, gdy komputer odmawiał współpracy. Miałem ochotę zacząć okładać jednostkę pięściami. Udało mi się powstrzymać, co uznałem za ogromny sukces.
– Jaki jest błąd? – spytałem, kiedy mogłem już mówić.
– Nie sprecyzowano jednostki.
– Jasne, przydziel do tego zadania Jednostkę Dwanaście. Wykonanie natychmiastowe.
Wahanie.
– Polecenie przyjęte. Dwanaście wykonuje.
– Ile czasu zajmie produkcja?
– Dwie i siedem dziesiątych godziny.
Czułem pot spływający pod pachami. Musiałem zmieścić się w trzech godzinach, i to przy założeniu, że pozostałe elementy będą już wykonane. Z doświadczenia wiedziałem jednak, że to reaktor był najbardziej pracochłonny z całej trójki. Nie sądziłem, by produkcję reaktorów dało się rozdzielić między kilka jednostek. Nie miałem czasu na organizowanie logistyki, nawet jeśli fizycznie byłoby to możliwe.
Najważniejsze pytanie brzmiało jednak: czy miałem trzy godziny? Za godzinę zapadnie zmrok, za dwie nieprzenikniona ciemność. Komandosi lubią takie warunki.
Nakazałem dwóm innym jednostkom wyprodukowanie przewodu i miotacza. Można było zapewne zrobić to lepiej, ale brakowało czasu. Kalkulując w myślach, poleciłem dwóm kolejnym grupom maszyn robienie tego samego. Przy odrobinie szczęścia za trzy godziny powinienem dysponować trzema zautomatyzowanymi wieżami artyleryjskimi.
W tym momencie zdałem sobie sprawę, że potrzebuję czegoś jeszcze.
– Czternaście, potrzebuję przybliżonego czasu budowy napędzanego silnikiem, obrotowego połączenia kulowego, tego samego typu, jak to łączące wieżę z kadłubem okrętu.
Cisza.
Westchnąłem. Nie kazałem maszynie nic zrobić. Opisałem tylko swoje potrzeby. Czy Czternastkę obchodzi, czego potrzebuję? Bez postawionego zadania maszyna mnie ignorowała.
– Czternaście, podaj mi przybliżony czas budowy połączenia, które przed chwilą opisałem.
– Jedna i cztery dziesiąte godziny.
Trzem kolejnym maszynom zleciłem produkcję elementów montażowych dział. Pozostały już tylko łatwe części. Jakiś inteligentny system kontroli do kierowania ogniem. To akurat nie stanowiło problemu, nanity były elastyczne i wystarczyło połączyć je w rój. Po wsadzeniu do jednego pudełka otrzymywało się CPU. Przy zapewnieniu czasu i dopływu danych mogły nauczyć się swoich zadań i stać się wystarczająco inteligentne. Poleciłem, żeby „mózgi” wykonać natychmiast. Nie chciałem, aby działami zawiadywały świeżo wyprodukowane komputery. Podłączenie ich do pracy teraz dawało im więcej czasu na stworzenie połączeń i sformowanie własnej chmury. Można było także połączyć je ze starszymi, bardziej doświadczonymi mózgami, aby umożliwić skopiowanie użytecznego oprogramowania przed sprzęgnięciem z wieżami.
Strzeliłem palcami. Znów o czymś zapomniałem.
– Sensory! Czternaście, niech Jednostki Jedenaście, Osiem i Dwadzieścia wykonają macierze sensoryczne.
Mieliśmy trzydzieści sześć jednostek. Bardzo