Эротические рассказы

Star Force. Tom 8. Szturm. B.V. LarsonЧитать онлайн книгу.

Star Force. Tom 8. Szturm - B.V. Larson


Скачать книгу
chwilę patrzyła na mnie. Miklos i ja nie ujawniliśmy jeszcze naszych planów, ale w wojsku plotki rozchodziły się szybko. A tym razem chyba nawet były prawdziwe.

      – Naprawdę wracamy na Ziemię? – spytała. Prawie szeptała, jakby wypowiadała jakąś herezję.

      – Tak, wracamy.

      – Ale, sir, jak my to powiemy żołnierzom? Nie zgłaszali się po to, żeby atakować siły ziemskie. Przybyli tu walczyć z maszynami.

      Uciszyłem ją uniesieniem dłoni.

      – Nie mamy zamiaru atakować Ziemi. To całkowicie błędny sposób myślenia. Nie chcę słyszeć, aby kiedykolwiek użyła pani tego sformułowania. Naszym zadaniem jest wyzwolenie rodzimej planety spod władzy dyktatora.

      Nie wyglądała na przekonaną.

      – Nie sądzę, żeby sztuczki semantyczne miały tu coś zmienić.

      Uderzyłem pięścią w stół, robiąc pięciocentymetrowe wgłębienie.

      – Takiego gadania też nie chcę słuchać. Prywatnie sugerujesz mi przejęcie władzy już od dawna. A teraz, kiedy zamierzam to zrobić, rzucasz mi kłody pod nogi? Pani kapitan, proszę mi to wyjaśnić, zanim pozbawię panią stanowiska.

      Jasmine wyglądała na zszokowaną. Tego właśnie chciałem. Tak ona, jak i pozostali oficerowie musieli być w tym temacie zgodni. Aby żołnierze poszli za nami, musieliśmy stanowić jedność. Wiedziałem, że jej wahanie spowodowane jest w dużej mierze moim zachowaniem w ostatnim czasie. Straciłem sporo w jej oczach.

      – To nie będzie konieczne, pułkowniku – powiedziała lekko urażonym tonem. – Nie powiedziałam, że mam zamiar aktywnie sprzeciwiać się pana decyzjom. Sądzę jednak, że powinien pan zwołać odprawę wszystkich dowódców wyższego szczebla. Musi ich pan do tego przekonać. Nie można po prostu tak sobie ogłosić czegoś takiego i spodziewać się, że każdy wykona bez szemrania rozkaz.

      Westchnąłem, zdając sobie sprawę, że miała rację. Nie chciałem jednak odbywać takiego spotkania. Po chwili wpatrywania się w gwiazdy zwróciłem się znów do niej.

      – Jasne, racja – powiedziałem. – Spotkamy się z całym sztabem. Proszę zebrać kapitanów lotniskowców i dowódców wojsk lądowych w mesie.

      – A co z kapitanami krążowników, personelem dowódczym stacji bojowej? A wodzowie Centaurów? Mamy także zespół wywiadu w Warowni Cienia.

      – Dobrze, dobrze, niech będą wszyscy.

      – Kiedy?

      – Za trzy dni. To pozwoli dotrzeć ludziom z dalszych okolic systemu. Tydzień później ruszamy. Taki jest plan.

      Sarin spojrzała na mnie.

      – Jest jakiś szczególny powód?

      – Tak, jest. Za tydzień gotowy będzie ósmy lotniskowiec. Gdy tylko to nastąpi, lecimy.

      Pokiwała głową.

      – Czy osiem lotniskowców wystarczy, sir?

      – Nie mam zielonego pojęcia. Ale to wszystko, co mamy.

      – Ten plan nie wygląda na dopracowany, sir.

      – Bo nie jest. Bo nie mamy pojęcia, z czym będziemy się mierzyć. Sądzę jednak, że od chwili, kiedy makrosy rozwaliły ziemską obronę, imperator nie miał czasu, by wszystko odbudować. Nie ma takich mocy produkcyjnych, jak my z naszymi fabrykami.

      – Hmm – mruknęła.

      Wiedziałem, że moje założenia nie podobają się jej.

      – Chciałabym zaznaczyć – zaczęła – że nie mamy wiarygodnych danych na temat ich obrony statycznej. Widzieliśmy ich flotę, ale nie stacje bojowe.

      – Biorę to pod uwagę. Posłuchaj, Jasmine, nie jestem głupcem. Polecimy szybko pod bramy Ziemi, ale zdobywać ją będziemy powoli. Próbując i sprawdzając. Być może nawet zdecydujemy się wycofać. Nie planuję popełnić zbiorowego samobójstwa.

      Westchnęła z ulgą. Poczułem się trochę urażony. Owszem, zdarzało się, że wszystko stawiałem na jedną kartę, ale tylko w bardzo wyjątkowych okolicznościach.

      – Jasmine – powiedziałem – tym razem będzie inaczej. Tym razem to my będziemy siedzieć na miejscu kierowcy. Zagramy według naszych zasad. A jeśli nie wyjdzie, wycofamy się.

      – Wycofamy? Naprawdę? Obiecujesz?

      Chrząknąłem.

      – Tak, obiecuję.

      Uśmiechnęła się.

      – W takim razie wchodzę w to.

      – Doskonale! – powiedziałem, wstając.

      Przytrzymała mnie, a ja zostałem na fotelu.

      – Jest jeszcze kilka spraw, o których powinieneś wiedzieć, Kyle.

      Natychmiast skupiłem uwagę. Rzadko zwracała się do mnie po imieniu, ale kiedy to robiła, mówiła naprawdę ważne rzeczy.

      – Do programów produkcyjnych wprowadzone zostały poprawki. Chcę, żebyś o tym wiedział.

      – Pokaż – powiedziałem, marszcząc brwi.

      Wyświetliła kilka dokumentów. Odwróciła je w moją stronę, abym mógł je przeczytać. Niektóre zawierały rysunki, pliki audio i wideo.

      Krótko mówiąc, lotniskowce zostały przeprojektowane. Obecnie posiadały dwukrotnie większą liczbę generatorów, dodatkowe silniki, pojedyncze ciężkie działo. Wprowadzono też kilka drobniejszych zmian.

      Zwróciłem się w stronę kobiety z wymuszonym uśmiechem.

      – Dzięki, że mi to pokazałaś. Jak przypuszczam, patrzę na dzieło Miklosa?

      Potwierdziła. W oczach miała obawę, że zacznę na nią wrzeszczeć o niesubordynacji i zmianie rozkazów bez autoryzacji. Muszę przyznać, że przeszło mi to przez głowę. Ale nie mogłem budować takiej bariery między sobą a nią i Miklosem. Przecież to nie było tylko jego dzieło. Pojedyncza osoba w Siłach Gwiezdnych nie mogła obejść moich bezpośrednich rozkazów.

      Rozszerzenie sztucznego uśmiechu niemal mnie zabolało.

      – To prawie dokładnie to, o czym rozmawialiśmy przed kampanią w Thorze – powiedziałem. – Cieszę się, że wprowadził doskonalsze modele, kiedy miał na to czas. To, co tu widzę, jest lotniskowcem z prawdziwego zdarzenia.

      Wyglądała na zaskoczoną. Prawie zaszokowaną. Zastanawiałem się przez chwilę, czy tymi planami nie próbowała pogrążyć Miklosa. Nie wydawało mi się, by Jasmine działała w ten sposób, ale każdy ma prawo się zmienić. Zawsze była łasa na awanse i kiedyś to ona była moim zastępcą. Czułem, że chciała odzyskać tę pozycję.

      – Czyli miał na to pozwolenie? – spytała.

      – Tak. Ja dałem sobie spokój z wtrącaniem, a on zajął się szczegółami. Plan został zatwierdzony kilka miesięcy temu. Pamiętasz, jak Skorupiaki zwróciły się do nas o pomoc i musieliśmy śpieszyć się z projektowaniem lotniskowca? A teraz możemy wszystko robić, jak należy.

      – Czyli?

      – No cóż, wspominałem o rozpoznaniu i wycofaniu, jeśli napotkamy problemy przy ostatnim pierścieniu przy Układzie Słonecznym. Gdyby lotniskowce były dużo wolniejsze od reszty floty, wycofanie mogłoby stać się problematyczne.

      Zamyśliła się na chwilę.

      – Czy mogę prosić o zgodę na przebudowę Gatre?

      – Jeszcze tego nie zaczęto?

      – Nie –


Скачать книгу
Яндекс.Метрика